XII MAZURSKI KONWENT GIER PLANSZOWYCH, czyli formalni-niereformowalni

   W tym roku NIEFORMALNIE obchodziliśmy 10-lecie działalności NIEFORMALNEJ grupy „Zawsze Wygrani”, która FORMALNIE zorganizowała aż dwanaście konwentów (dwa w Kętrzynie).

To zawsze była praca na najwyższych obrotach: zanim się zaczęło i po zakończeniu, a cóż dopiero podczas trwania imprezy! Bywaliśmy zmęczeni jak korposzczury przed finalizacją projektu…

A jednak szczęśliwi.

A jednak uśmiechnięci.

   Nigdy nie było łatwo. Na początku trzeba było pozyskać zaufanie srokowskich instytucji, które mogły nas wesprzeć finansowo, ale wobec skromnych środków musieliśmy znaleźć sponsorów z zewnątrz. Z niewielkich prywatnych darowizn potrafiliśmy zaoferować potencjalnym Uczestnikom skromny poczęstunek, a z oficjalnego wsparcia – nagrody za zwycięstwo w turniejach. Nie narzekaliśmy, ba! nawet byliśmy wdzięczni, ale wiedzieliśmy, że może być lepiej, atrakcyjniej, ciekawiej. No i oczywiście przyglądaliśmy się rozdysponowaniu środków na działania innych grup. Z roku na rok (niejednokrotnie za przyjazną podpowiedzią przychylnych urzędniczek) pozyskiwaliśmy coraz większe (choć nigdy nie wystarczające) fundusze i zaufanie, bo przestano nas traktować jak natrętne muchy. Oswoiliśmy też (z naszą obecnością) dyrektora domu kultury – pana Janusza Januszewskiego – który wreszcie także pozbył się nadmiernej ostrożności i przyszedł czas, gdy przyjazna, partnerska współpraca stała się faktem.

Niewątpliwie w dużej mierze to zasługa:

– naszej zgranej ekipy (Marty, Grzegorza, Marzeny, Sylwii, Natalii, Czarka, Anety, niżej podpisanej oraz wszystkich, którzy akurat w tym roku z różnych przyczyn dotrzeć nie mogli, ale wspierali nas mentalnie i użyczyli gier), no i oczywiście jej sympatyków

– naszej odpowiedzialności – odnosimy wrażenie, że wszyscy byli bezpieczni i usatysfakcjonowani

– kultury osobistej wszystkich Uczestników, choć nasza impreza jest głośna

– no i tego, że Uczestnicy nie tylko nie dewastują mienia, ale zostawiają po sobie porządek.

Wszyscy wiedzą, że nigdy nie zawiedliśmy zaufania, pracujemy charytatywnie, o każdego Uczestnika dbamy jak o własną rodzinę i nawet nie kradniemy łyżeczek! Żeby nie przesłodzić: kiedyś usłyszałam wyrzuty za to, że porządkując salę poskładaliśmy stoły, innym razem, że ich nie poskładaliśmy, więc wszystko przyjmuję z pokorą wobec moich konsekwentnie i stanowczo niedorozwiniętych zdolności jasnowidzenia…

   Impreza trwała 2 dni – każdego dnia po 10 godzin. W tym roku gościliśmy około 150 osób – w poprzednich latach liczba Uczestników zawsze oscylowała w tych granicach. Zakupiliśmy 47 nagród, wygospodarowaliśmy także środki na słodki poczęstunek oraz zimne i gorące napoje. Całkowity koszt zamknął się sumą 4438,74 zł (około 30 zł na Uczestnika).

Wiele zawdzięczamy przychylności naszego urzędu gminy. Serdecznie dziękujemy sponsorom: po raz pierwszy środki zawdzięczamy wyłącznie srokowskim instytucjom: Centrum Usług Społecznych, Gminnej Komisji Przeciwdziałania Alkoholizmowi, Gminnemu Ośrodkowi Kultury oraz firmie PROGRAMUS – Szkoła programowania. Naszą wdzięczność ma także Fundacja SZWUNGSZAJBA, która wzięła nas pod swoje skrzydełka 🙂

Wobec pracy, którą wykonano (jak zwykle), abyśmy mieli dobre, higieniczne warunki oraz wobec życzliwości i cierpliwości, z którą spotykaliśmy się wielokrotnie: dziękujemy, Pani Heleno!

Wobec tegorocznego, przygnębiającego bezkrólewia tym bardziej doceniłam przychylność i dobrą wolę osoby pełniącej obowiązki – dziękujemy, Pani Kasiu!

Wobec, a raczej mimo tegorocznych, nie mniej przygnębiających zawirowań konkursowych nie tracimy nadziei na dalszą współpracę. Dla dobra planszówkowej – i nie tylko planszówkowej – społeczności.

   A skoro o społeczności mowa, muszę wyrazić swój zachwyt nad srokowską fantastyczną młodzieżą. Większość z nich to uczestnicy naszych konwentów od początku – dorastali na naszych oczach i wyrośli pięknie i inteligentnie. W każdym razie mnie nie oszukają: pod płaszczykiem ignorancji i młodzieńczego tumiwisizmu ukrywają się naprawdę mądrzy, sympatyczni młodzi ludzie o przenikliwych umysłach, nieoczywistym poczuciu humoru i kulturze, o jaką nie chcą być posądzani, bo wyszła z mody

Rozgrywka w Waszym towarzystwie to prawdziwe wyzwanie. Czy zauważyliście, jak bardzo nie ma znaczenia, jakim uczniem jest gracz, jaki wykonuje zawód ani ile ma lat? Okazuje się, że w dobrej (i dobrze moderowanej! dziękujemy, Panie Czarku!) grze liczy się logika, dobra pamięć, ocena ryzyka, umiejętność odczytywania mowy ciała, refleks, asertywność, uprzejma nieufność i niebezgraniczne zaufanie. Uwaga: to dokładnie jak w życiu! Nieważne czy byliście po stronie zwycięzców czy nie – ważne jak graliście. Bardzo Wam dziękuję za to, co zostało w mojej pamięci 🙂

   Zadałam sobie trud przeanalizowania statystyki z ostatnich sześciu konwentów. Odkryłam, że cieszą się one największym zainteresowaniem tej grupy wiekowej: 11-20 lat.  W stosunku do dwóch pomiarów (z roku 2018 i 2019) średnia wieku spadła o rok: podczas XII konwentu wynosiła 25 lat. W grupie do 10 roku życia zaznaczają się wahania, zaś osoby w wieku 21-30 i powyżej 50 roku życia nie przepadają za grami lub… towarzystwem.

Zamierzamy poddać to wnikliwej analizie…

Zachęcam naszych Czytelników, żeby kiedyś zasiedli do dowolnej gry w mieszanym wiekowo towarzystwie – przekonacie się, że moje zachwyty nie są na wyrost.

Nigdy nie przestaniemy na Was czekać!

Opracowała: Barbara Okurowska Budrewicz

 

Poniżej link do relacji filmowej :

Udostępnij:
Jeden komentarz
  1. Super jest w tych spotkaniach to, że ktokolwiek tam wejdzie będzie się czuł swobodnie, choćby zaszedł na chwilę, z czystej ciekawości. Sam tak tam trafiłem. Wyszedłem po kilku godzinach… Serdeczne życzenia następnych okrągłych jubileuszy.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone * są obowiązkowe. Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.