Polaryzacja normalizacji.
Przygotowania do koronacji nabierały rozpędu i kształtu. Królewskie serce pęczniało z dumy i radosnego oczekiwania. Nic dziwnego, że na tej fali wezbrała w nim sympatia do poddanych. Przed królewskie oblicze natychmiast wezwano jednego z ministrów.
– Co dobrego słychać w świecie statystyki kreatywnej, panie ministrze? – zaczął jowialnie prawie koronowany władca.
Nie trzeba być ministrem ani nawet wiedzieć z czym wiąże się przymiotnik na„k”, żeby wiedzieć jak się odpowiada na tak postawione pytanie.
– To zależy czego dziś oczekujesz, panie – odparł zatem minister.
– Żartowniś! – pogroził mu palcem król. – Wiesz doskonale, że zawsze oczekuję dobrych wieści.
– Oczywiście, oczywiście – przytaknął minister. – Nie chciałbym jednak, panie, zanudzać cię nadmiarem spraw… Czy mógłbyś mnie oświecić, jakie wieści są dziś dla ciebie dobre?
Król podrapał się w głowę i pomyślał o koronacji.
Następnie o smoku.
I znowu o koronacji, ale bez publiczności.
– Chciałbym wreszcie usłyszeć, że smoka już nie ma, albo że stracił apetyt… czy coś… – machnął ręką, jakby dawał ministrowi sygnał, że może bezpiecznie spuścić swoją kreatywność ze smyczy.
Minister poczerwieniał, odchrząknął, przestąpił z nogi na nogę i zatarł dłonie.
– A więc… – zaczął, nie spuszczając oka z królewskiej twarzy, aby na czas rozpoznać każdy grymas. – Wszystko wskazuje na to, że smok się trochę nami znudził. Trochę…