Wczoraj, późnym popołudniem, w jednej z miejscowości naszej gminy zdarzył się wypadek drogowy. Wszystko wskazuje na to, że niegroźny: kierowca i pasażerowie nie ucierpieli poważnie, mogło się skończyć gorzej. Mniejsza o szczegóły, poprzestańmy na tym, że to było zdarzenie jakie może się przytrafić każdemu: chwila nieuwagi, może trochę lekkomyślności, spiętrzenie drobnych niedopatrzeń… Jak się okazuje nie trzeba alkoholu i dużej prędkości, aby stało się coś co stać się nie powinno…
Mam nadzieję, że to wydarzenie zadziała jak memento dla wszystkich, którzy siadają za kierownicę: niezależnie od ważności spraw, które nas gonią, dramatów, które dzieją się w naszym życiu, problemów, które zaprzątają naszą głowę – bądźmy uważni.
Tym razem skończyło się na strachu i nerwach, co prawda nie można powiedzieć, że nikt nie ucierpiał, ale na myśl o tym co mogłoby się stać, gdyby zdarzenie miało miejsce o innej porze dnia – włos się jeży. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby uzmysłowić sobie, że nawet tak niewinny incydent może być brzemienny w skutki, jeśli pomiędzy samochodem, a drzewem znajdzie się pieszy. Kolejny raz przypomnę, że w naszej gminie nadal są miejscowości, w których wyprawa na przystanek, do sklepu czy do sąsiada może być ostatnią wyprawą w życiu tylko dlatego, że ktoś uznał, że jak się mieszka na wsi to chodnik się nie należy…
Można snuć pobożne przedwyborcze marzenia, że zmieni się rada gminy (może nawet wójt?) i ktoś pomyśli o naszym bezpieczeństwie, ale prawda jest taka, że – choć jest obowiązkiem władzy o nie „zawalczyć” – do tej pory nie zrobił tego nikt. Ruch na drogach coraz większy, samochody coraz niecierpliwsze… Wiem, że gmina nie buduje chodników, znam biurokratyczne wykręty, ale wiem też, że ta sprawa po prostu nie jest priorytetem. Nawet jeśli złożono odpowiednie pisma, pokrywają się kurzem w jakimś archiwum, a ktoś mówi, że „przynajmniej próbował”. Nasza gmina właśnie wzbogaciła się o kilometry ścieżki rowerowej i dwie piękne świetlice wiejskie, za chwilę będziemy się pysznić kąpieliskiem XXI wieku, a jednocześnie nadal będziemy codziennie umierać ze strachu czy nasze dziecko (ojciec, matka, dziadek, babcia) bezpiecznie dotrze do celu, bo na drogę wychodzi się jak na wojnę…
Idzie zima, za chwilę asfalt pokryje się lodem, a zwały śniegu uniemożliwią ucieczkę przed samochodem w poślizgu.
Wszystkim życzę szczęścia.
Aż się boje pomyśleć co by było gdyby…
Są takie miejsca w naszej gminie, gdzie społeczeństwo nawet nie marzy o chodnikach, a jedynie o drodze, której użytkowanie nie zmuszałoby do przesadnej uwagi na drodze. Gdzie najmniejsza nieuwaga może się skończyć źle, nie tyle dla pasażerów co dla pojazdu…