Już się martwiłam, że nie ma do czego się przyczepić, ale przyszła zima i przyniosła temat. Stary i ograny jak niepowiadamianie rodziców, że dzieci nie zostaną dowiezione do szkoły w 20-stopniowy mróz, ale jak mówi wieszcz: „Znacie? Znamy! No to: posłuchajcie!”
Jak co roku, miłośników sportów ekstremalnych zapraszamy na Zakręty Kosakowskie. Poślizg gwarantowany. Powiatowy, Wojewódzki, a nawet Międzygalaktyczny Zarząd Dróg uważa najwyraźniej, że bez tych atrakcji nasze życie byłoby szare i nudne. Nie mogę sobie tego inaczej wytłumaczyć. Ani milczenia naszych władz w tej sprawie. W naszej gminie jest wiele niebezpiecznych, źle oznakowanych i nawet nie posypywanych piaskiem miejsc, co w każdej chwili może stać się przyczyną tragedii. Wysypanie[*] piasku na szczególnie niebezpiecznych zakrętach i skrzyżowaniach wydaje się posunięciem prostym, wręcz odruchowym, ale w naszych stronach działa się ze szczególnym namysłem i podejrzewam, że odpowiednie decyzje zapadną najprędzej w czerwcu. Taaaa… To wszystko byłoby niezwykle zabawne, gdyby nie fakt, że wzdłuż dróg i ulic mają zwyczaj wędrować piesi. Nie mam pretensji do kierowców – bo miejsca, o których mówię są w tych warunkach niebezpieczne nawet przy zachowaniu maksymalnej ostrożności, poślizg może się zdarzyć nawet najbardziej wytrawnemu. Żal mam do tych, którzy spokojnie przyznają, że to naturalne, iż te miejsca zaznaczono na ich mapie jako Drogi Pierwszej Kolejności Zimowego Olewania, bo w ten sposób narażają życie każdego, kto z tej drogi korzysta, nawet jako pieszy.
Na powyższych zdjęciach widzicie tylko ślady opon i uszkodzone znaki, na szczęście nikt wtedy tamtędy nie przechodził… Żałuję, że nie mam zdjęć tira, który zablokował ruch, bo nie mógł podjechać pod śliską górkę. W pobliżu tejże śliskiej górki i ostrych, śliskich zakrętów jest przystanek autobusowy, na którym co rano czeka gromadka dzieci.
Nie przepraszam, że nie piszę jak dobrą robotę robią drogowcy (i ich szefowie, i szefowie ich szefów…) wtedy kiedy ją dobrze robią. Nie piszę laurek, bo tak się składa, że to ich praca, tego się po nich spodziewamy, za to im płacą, a i oni nam nie piszą listów pochwalnych za każdym razem jak uda nam się zdążyć do pracy, nie uszkodzić samochodu lub wyjść z poślizgu, który nam umożliwili, w pocie czoła powstrzymując się od działań, które powinna dyktować im wyobraźnia i inteligencja. No dobrze: poprzestańmy na wyobraźni. Wyobraźnię mają wszyscy.
[*] przepraszam: chodzi o rozsypanie – trzeba się wyrażać jasno, bo inaczej znów dostaniemy w prezencie od komunalnika minigróbki usypane w poprzek drogi, jak na pewnej ulicy w Srokowie, co zostało sfotografowane przez mieszkańców
Ze Srokowa do Węgorzewa można odśnieżyć, odlodzić nawierzchnię. Droga jest w naprawdę dobrym stanie, nie ma lodu i śniegu. Ale już do Kętrzyna nie można. W lasach ślizgawka. To samo dotyczy drogi do Barcian. Gdyby nie samochody, które z czasem wyjeździły koleiny to mielibyśmy „jazdę bez trzymanki”. To samo jest wyjeżdżając z ul. Szkolnej trudno jest zatrzymać się na lodowisku przed skrzyżowaniem.
To jak to jest? Do Węgorzewa można, ale już w innym kierunku nie można?? Brakuje soli?? Piachu?? Pługów?? Jak co roku… żenada.
Kochani, sami jesteśmy sobie winni za taki stan rzeczy. Tylko niektórzy upominają się o swoje, inni czekają że może ktoś to za nich załatwi, albo samo się…
Gdy słyszę, że tym z Kosakowa to się w głowach poprzewracało, bo przecież mają odśnieżone drogi, kiedy do Kałek to nawet nie można dojechać- tak zasypane… Przecież to chore… Jeśli sami nie będziemy siebie szanować, to możemy zapomnieć, że inni zaczną. Skończyły się czasy, kiedy nam łaskę robiono i wspaniałomyślnie czasami pług przejechał. Należy dzwonić do Zarządu Dróg i zgłaszać taki problem. Jeśli nie ma sygnału, nie będą się kwapić, wolą w Kętrzynie po raz któryś z kolei posypać, poudawać, że się odśnieża (godzinki lecą, a paliwka mało ubywa). Owszem, czasami nawet pług się pojawi (a raczej pojazd z pługiem), przejedzie, bo to pojazd, który sobie łatwo z zaspami poradzi, ale niekoniecznie pług opuści, bo szkoda paliwa, a kilometry zrobił, więc mu zapłacą. Wtedy też trzeba dzwonić, bo jeśli raz tak zrobi i kierownictwo się o tym dowie, to będzie musiał jechać jeszcze raz i może następnym razem się ponownie zastanowi czy warto, bo można mieć niemiłą rozmowę z kierownictwem i co gorsza niezapłacone za zrobione już kilometry.
Dla tych co chcą coś w swym i innych życiu zmienić podaję numery telefonów do Zarządu Dróg w Kętrzynie: 897524719 lub 897523615.
Życzę powodzenia i odwagi 😉