Gmina Srokowo ogłosiła konkurs dotacyjny dla stowarzyszeń działających na terenie gminy. Ogłosiła, bo musiała. Musiała, bo – jak na nieszczęście – działa ich tu parę. Nie wszystkie stowarzyszenia należą do ulubionych maskotek decydentów. Ustawa jednak, niestety, nakazuje współpracę. No to niech mają.
…ale niech nie myślą, że będzie łatwo…
Do konkursu stanęły następujące stowarzyszenia:
– „Sukces Każdego Dziecka” można by długo mówić o jego zasługach – od wielu lat działa na terenie naszej gminy i pozyskuje środki na pomoc dla dzieci uzdolnionych i jest jedyną w naszej gminie organizacją, która uzyskała status OPP, czyli możemy zasilać jej konto kwotą1% podatku dochodowego przy rocznych rozliczeniach PIT.
– Stowarzyszenie „Razem na Mazurach” działa od niedawna, życzymy im powodzenia i kibicujemy serdecznie.
– Do konkursu stanęło także Stowarzyszenie „Blusztyn” z Sińca, które chciało zorganizować „Wakacje w siodle” i wnioskowało o 3000 zł na ten cel. Podobną imprezę zrealizowali oni w zeszłym roku, także dzięki dofinansowaniu z publicznych pieniędzy. Wtedy stowarzyszenie otrzymało 3000 zł i w ramach tej kwoty zorganizowało w sierpniu 2012 roku lekcje jazdy konnej dla dzieci z naszej gminy w stajni w Kątach. Pieniądze publiczne zostały wydatkowane tylko na opłatę instruktora nauki jazdy – użyczenie koni i miejsca oraz administracja projektu została wykonana nieodpłatnie przez członków stowarzyszenia.
Protokół sporządzony dnia 8 kwietnia 2013 roku głosi, że dokonano oceny formalnej złożonych ofert i stwierdzono, że wszystkie spełniają wymogi formalne. To pozwoliło zaopiniować je pozytywnie i dopuścić do dalszej części konkursu, co z kolei oznacza, że zostały przekazane do Wójta celem zawarcia umowy o udzielenie dotacji.
Niestety okazało się, że to był najtrudniejszy etap, zwłaszcza dla stowarzyszeia „Blusztyn”, które nie dostąpiło radości podpisania umowy z panem wójtem. Dlaczego?! – chciałoby się zapytać, – przecież zaangażowano kilka osób, żeby przeanalizowały każdą z tych ofert, a gdzie się zatrudnia kilka osób można wnioskować, że robi się to, dlatego że jedna byłaby nie dość obiektywna, nie dość zorientowana, a nawet nie dość sprawiedliwa. Owszem. Te dywagacje nie dotyczą jednak pana wójta gminy Srokowo: nie po to zaprzągł do pracy cztery osoby, żeby stowarzyszenie „Blusztyn” dostało dotację, a ponieważ ten genialny plan nie został właściwie odczytany, sam musiał powstrzymać lawinę pieniędzy niesłusznie najwyraźniej spływającą na owo stowarzyszenie.
Być może stowarzyszenie poniosło karę za niewywiązanie się z jednego z zadań, które wzięło na siebie rok temu i zwyczajnie – z przyczyn od siebie niezależnych – nie mogło go doprowadzić do końca. Trzeba jednak podkreślić, że poniosło konsekwencje i zwróciło dotację. W tym samym czasie bez zastrzeżeń i potknięć zrealizowało drugie zadanie: „Wakacje w siodle”, które okazało się tak istotnym sukcesem, że warto je powtarzać choćby co roku. Nawet jeśli nie jest zbyt innowacyjne – przecież nie mniej niż „wspieranie programów stypendialnych dla uzdolnionych uczniów z terenu gminy Srokowo”, praktykowane przez „Sukces Każdego Dziecka” od wielu lat.
I już nawet nie chodzi o to, że dzieci, które polubiły lub mogłyby polubić jazdę konną nie będą miały ciekawych wakacji – przecież nic się nie stało, wrócą przed telewizory. Nie chodzi też o to, czy decyzja wójta jest zgodna z prawem, bo na pewno jest zgodna z jakimiś przepisami, gmina płaci niemałe pieniądze, żeby zostały one przytoczone w odpowiednim momencie. Chodzi o to, że jeśli jakikolwiek przepis dyskredytował stowarzyszenie stające do konkursu to jednak trzeba było od razu o tym powiedzieć. Czemu właściwie miała służyć cała zabawa w oceny? po co wysokiej komisji zabierać tyle czasu? Pytanie jest tym ciekawsze, że społecznicy z „Blusztynu” otrzymali zapewnienie, że sytuacja sprzed roku nie będzie miała wpływu na kolejne edycje konkursu. Co wobec tego miało wpływ?
Na miejscu wszystkich tzw. „podmiotów ubiegających się o dotację” czy cokolwiek innego pochyliłabym się nad tym pytaniem. Klucz jest oczywisty.
Swoją drogą: ile osób chętnych do działania na rzecz swojej społeczności zostanie zniechęconych perturbacjami stowarzyszenia „Blusztyn”?
Czy to możliwe, że nikt nie bierze pod uwagę takich skutków nieprzemyślanych działań osób powołanych do współpracy z tymi, którym chce się cokolwiek zrobić dla innych za darmo, z potrzeby serca, z pasji?
(W tym momencie powinnam zakończyć dramatycznym akcentem w rodzaju: Nie zniechęcajcie społeczników, cała Europa ceni ich pracę, promuje ją, przeznacza ekstra środki; w jakże nieciekawym świetle stawia się władza, która ignoruje ich zaangażowanie, sprzeniewierza wysiłek, gasi zapał!
…ale tak nie zakończę, bo byłoby to tak samo odkrywcze jak to, że zaczęły się wakacje…)
Kilka dodatkowych informacji, które chyba sprawie się należą:
Stowarzyszenie „Blusztyn” w zeszłorocznym rozdaniu dotacji dla organizacji pozarządowych wygrało konkurs na wydanie folderu informacyjnego o sołectwie Siniec. W ramach jednej edycji konkursu udzielono im wtedy dotacji na dwa projekty – jeden dotyczył imprezy „Wakacje w siodle”, a drugi właśnie feralnego folderu. Oba projekty miały zakończyć się w tym samym terminie. Jednak podczas przygotowywania projektu dotyczącego folderu, przez niedopatrzenie urzędnika pomagającego w wypełnianiu wniosku i wbrew logice, ustalono jego datę rozliczenia o miesiąc wcześniej niż zakończenie „Wakacji w siodle”. Członkowie Stowarzyszenia, nieświadomi skróconego terminu spokojnie kompletowali dokumentację folderu. W międzyczasie pojawił się niezależny od nich problem – Główny Geodeta Kraju, do którego stowarzyszenie wystąpiło o zgodę na przedruk map w folderze, zwlekał z wydaniem zgody. Stowarzyszenie chciało wykonać projekt zgodnie z obowiązującymi przepisami. W sytuacji, gdy okazało się, że nie uda się wykonać folderu w zakładanym terminie, Stowarzyszenie wystąpiło zgodę na jego przedłużenie. Niestety, po analizie projektu, członkowie Stowarzyszenia zorientowali się, że zgodnie z zapisem w dokumentach projekt powinien być już rozliczony.
I teraz meritum sprawy – Stowarzyszenie otrzymało pismo z UG Srokowo, że w związku z niedotrzymaniem terminu wykonania, umowa projektu zostaje rozwiązana i tym samym dotacja ma zostać zwrócona wraz z odsetkami.
Pieniądze zwrócono, odsetki zostały umorzone na pisemny wniosek Stowarzyszenia. Wszystko w majestacie prawa i zgodnie z jego literą. Tylko ciśnie się na usta pytanie – gdzie w tym wszystkim zasady współżycia społecznego i jak się mają do tego idee ustawy o wolontariacie.
Cała opisana powyżej sprawa znalazła swój ciąg dalszy podczas tegorocznego
konkursu na realizację zadań zleconych organizacjom pozarządowym. Stowarzyszenie „Blusztyn” pieniędzy na kolejną edycję „Wakacji w siodle” nie dostało, ponieważ w poprzednim roku rozwiązano z nim umowę na realizację folderu o sołectwie Siniec.
Zaznaczmy jeszcze że uzasadnieniem nie otrzymania środków na realizację projektu „Wakacje w siodle 2013” był również brak innowacyjności w stosunku do edycji z 2012 roku.
Zastanawiać może fakt jakie to innowacje można wprowadzić do nauki jazdy konnej?
Proponuję szanownemu stowarzyszeniu w 2014 roku wprowadzić naukę powożenia saniami po piachu 🙂 – ciężko będzie panu wójtowi zarzucić „Blusztyn-owi” brak innowacji w stosunku do poprzedniej edycji.
Reasumując gdyż zorientowany jestem, większość rodziców i opiekunów dzieci uczestniczących w wakacjach w siodle 2012 była mocno zawiedziona i zdziwiona decyzją Wójta Gminy Srokowo o nie przyznaniu dotacji na 2013 rok, co śmieszne nikt z chętnych do przystąpienia w edycji 2013 nie wyrażał żadnych oczekiwań na zmiany, mieszkańcy gminy po prostu chcieli by ich dzieci miały zajęcia nauki jazdy konno w mijające już wakacje (jak w roku poprzednim) …
No cóż władza wie lepiej co społeczeństwu potrzebne.