Między nami – 2/8 – Moje miejsce – autor: Aneta Łazarska

Listopadowy wieczór. Tadeusz umawia się ze mną na randkę, mówi, że chce mi coś pokazać. Wyznaczamy spotkanie na następny dzień. A jaki to był dzień? Nie padało, zachodziło słońce. Pan Tadek mówi: „No i jak ci się podoba?”, odpowiadam pytaniem: „Ale co mi się podoba?!”, na co mąż: „No bo ja bym chciał ten dom.” Patrzę z przerażeniem.  Pytam: „Gdzie widzisz ten dom?!  Brak dachu, nie ma okien, a drzewa rosną w salonie.”  Ale miejsce ładne… Stoję, zamykam oczy i pytam Tadeusza, co czuje. „Cisza, spokój, nawet wiatru nie ma i czuję to miejsce. To jest TO.” Błogość, spokój  i ta aura. A mieliśmy już odpoczywać…

MIASTO vs WIOSKA

Trochę pracy było, żeby nie powiedzieć: „całe mnóstwo”. Rozpoczęliśmy od sprzątania. Kiedy tu przyjeżdżaliśmy, czuliśmy taki spokój, że się nie spieszyliśmy. Powoli miejsce nabierało wyglądu. Nawet mi pasowało, nie tęskniłam za miastem, z którego miałam zamiar się wyprowadzić. Gdy przyszła pandemia, paradoksalnie covid pomógł w przyspieszeniu prac. Już latem rodziną zamieszkaliśmy w Silcu. Jedyną rozrywką były spacery i jezioro. Stroniłam od ludzi, przychodziła jedynie Kasia i Mariusz. Zero gości, znajomych. Nadszedł jednak dzień, kiedy to się zmieniło – pomogła mi w tym moja nastoletnia córka, która zarekomendowała mnie do koła gospodyń wiejskich „Malwy”. A miałam już nic nie robić , nie udzielać się.

I się zaczęło! Teraz, z perspektywy kilku lat, myślę, że to był bardzo dobry czas,  pełen nowych doświadczeń. Poznałam dużo ciekawych ludzi, a każdy jest pięknie inny. Najtrudniej mi zrozumieć specyfikę układów społecznych, takich mocno zakorzenionych, z dziada pradziada.

IDZIE NOWE

Zanim przeprowadziłam się na dobre, to podążyłam krok dalej; jakoś mimochodem okazało się, że dziarskie kobiety z gminy Srokowo: Aneta Łazarska, Sylwia Pokusa, Iwona Przytuła, Wioleta Przytuła, Beata Bociek, Sonia Radomska stały się współzałożycielami Stowarzyszenia Aktywności Lokalnej  „Kalejdoskop”. W życiu i w pracy jak w kalejdoskopie!

MOJE MIEJSCE

Początki były trudne. Wszystko, co nowe, nieznane, przeważnie jest trudne, ale z czasem nauczyłam się poruszać w tematach NGO. Muszę przyznać, że w gminie Srokowo mieszka bardzo wielu ciekawych ludzi, z rozmaitymi pasjami i talentami. Jako małżeństwo mieszkające na wsi, znaleźliśmy czas na lekcje tańca, a skusiło: TANGO. Barbarę Budrewicz już znaliśmy, ale mieliśmy okazję poznać bardziej i razem z 12 osobami tworzymy grupę nieformalną „Kochamy tańczyć”. Muszę przyznać, że jak na ekipę o tak różnym przekroju osobowości, zainteresowań, jesteśmy wyjątkowi! Nie wszystko oczywiście jest takie sielankowe. Naszej córce nie pasowało mieszkanie na wsi, wyprowadziła się do dużego miasta. Zdarzały się różne niesnaski, nieporozumienia, jak w każdej, w tym wioskowej, rodzinie. Mieszkanie na wsi to dla mnie odkrycie: wciąż się coś dzieje – co tydzień impreza, a to sołecka, wioskowa, dożynkowa, warsztaty, wydarzenia itd. Bardzo intensywne to wiejskie życie, oj, bardzo! Ostatni rok to trudny czas, ale to temat na kolejny artykuł. Wiem jedno – nie muszę nic na siłę, mogę, jak chcę!

I wygląda na to, że właśnie tego chcę. Mieszkam w Silcu już od 3 lat.

Aneta Łazarska

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Pola oznaczone * są obowiązkowe. Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.