Tematy, które burzą nam krew, wcale nie muszą zawierać słów takich jak: zbrodnia, seks, narkotyki, czy gumowa kaczka. Okazuje się, że są takie tematy, które zwyczajnie ludzi interesują i takie, które – choć obiektywnie nudnawe – można powołać do fascynującego życia ku ogólnemu pożytkowi i uciesze. To łatwe. Sami zobaczcie.
Temat: dowolny. To może być pierwsze słowo, jakie Wam przyjdzie do głowy.
PARKING?
Proszę bardzo:
Scena 1:
6 listopada 2014 roku Rada Rodziców Szkoły Podstawowej w Srokowie zwróciła się z zapytaniem do dyrektora administracyjnego szkoły w Srokowie: „[…] czy wiadomo Panu o tym, że w okresie zimy plac, na którym zatrzymują się pojazdy dowożące dzieci, jest szczególnie śliski? W związku z tym warto przemyśleć zmianę organizacji dowożenia (choćby nakazując kierowcom autokarów i busów zatrzymywanie się w zatoczce autobusowej przy szkole)”.
Otrzymaliśmy wtedy następującą odpowiedź: „transport dzieci i młodzieży leży w gestii organu prowadzącego. […] Nie mniej jednak ponownie porozmawiam z osobą odpowiedzialną za autobusy, aby zatrzymywały się one w zatoczce przed ogrodzeniem szkoły. Dotyczyć to będzie również pojazdów prywatnych, którymi przewożone są dzieci, ponieważ są także zagrożeniem dla uczniów. Swego czasu taki zakaz obowiązywał (był postawiony znak), ale nie był respektowany przez żadną ze stron”.
Oj! I po co było zaczynać? Nie podskakujcie, bo damy po łapkach!
Trzeba jednak przyznać, że przez czas jakiś ruch na wewnętrznym parkingu nieco zelżał. Na krótko jednak.
Minęła zima.
I jeszcze jedna.
Scena 2:
W maju tego roku przed szkołą pojawił się pan od BHP, który wydał zakaz wjazdu autokarom, busom i… rodzicom, ze względu na duże zagrożenie bezpieczeństwa uczniów. Podobno jego wizyta miała związek z wypadkiem na parkingu na terenie jednej ze szkół w Kętrzynie. Nie mogliśmy mieć pretensji, bo chodziło o dobro dzieci.
Tak się złożyło, że moment wcześniej Rada Rodziców zakupiła – w porozumieniu z nauczycielami – między innymi komplet znaków drogowych dla młodszych klas do zorganizowania skromnego „miasteczka rowerowego”. O ironio: od tej chwili o zakazie wjazdu na teren szkoły informował rodziców znak, który sami zakupili! Jest to o tyle smutniejsze, że wykonany jest z delikatnego tworzywa, zdekompletowano i zniszczono więc dar od nas wszystkich…
Jeszcze bardziej oburzał nas jednak fakt, że zakaz był egzekwowany tylko w stosunku do nas, natomiast kierowcy autokarów, które stanowią realne zagrożenie, nie stosują się do niego.
Co więcej, na parkingu wzdłuż ogrodzenia szkoły co rano można zaobserwować przedziwne sytuacje, a sposoby łamania wszelkich przepisów (jak choćby parkowanie w zatoczce autobusowej, na pasach, w bramie szkoły itp.) jeżą włos na głowie. Przyczyną nie jest niefrasobliwość czy nieumiejętność kierowców, lecz brak miejsca i złe warunki jako takie.
Scena 3:
Po wakacjach czekał na tych, którzy dostąpią zaszczytu wjazdu na teren szkoły, szlaban. Taki z kętrzyńskiego demobilu. Nauczyciele otrzymali gustowne piloty i tak przenieśli się w XXI wiek, rodzice muszą sobie jakoś poradzić… Tu mała poprawka: nie wszyscy nauczyciele otrzymali piloty. Ktoś uznał, że nauczyciel mieszkający na terenie Srokowa nie ma potrzeby jeździć autem, a jeśli ma takie fanaberie, musi się zatrzymać przed bramą, wyjść, nacisnąć dzwonek i cierpliwie poczekać aż ktoś uruchomi szlaban. Zapewne ogromnie poprawiło to poziom bezpieczeństwa, organizację ruchu i samopoczucie pomysłodawców tego rozwiązania… Oczywiście, zarówno nauczycielom, jak i rodzicom zameldowanym w Srokowie, między wierszami zarzuca się, że tworzą sztuczny ruch na parkingu – wielu z nich mogłoby przecież nie odwozić dzieci, tylko odprowadzać na piechotę. Leniuszki!
Na bramie w dalszym ciągu wisi nasz znak. Niewykluczone, że ten fakt jest źródłem czyjejś satysfakcji, bo znak nadający się do powieszenia na bramie można kupić za nie więcej niż 50 zł. No, ale cóż… Nic nam do tego skąd ludzie czerpią satysfakcję, tak?
Natomiast autobusy śmigają jakby nigdy nic. Żyją własnym życiem, mają swój rozum, nikt im nie będzie mówił co wolno, a czego nie wolno.
Rozmowa z dyrekcją odsyła nas do organu prowadzącego – tego, który ma władzę nad niesfornymi pojazdami.
Dlatego 26 września 2016 r. składamy odpowiednie pismo:
„Zwracamy się z prośbą o przeanalizowanie sytuacji, jaka zaistniała po wprowadzeniu zakazu wjazdu rodzicom na teren szkoły. Już dwa lata temu Rada Rodziców zwróciła uwagę, że ruch na parkingu za budynkiem szkoły, a zwłaszcza ruch autobusów, stwarza zagrożenie dla uczniów. Kiedy wreszcie doczekaliśmy się jakichś decyzji, okazało się, że rodzice zostali zmuszeni do korzystania z parkingu przed szkołą, który nie gwarantuje bezpieczeństwa, natomiast autobusy nadal wjeżdżają na teren szkoły i wykonują tam niebezpieczne manewry, zamiast zatrzymywać się w zatoczce przed bramą. Rodzice odwożący i odprowadzający dzieci do szkoły i przedszkola są codziennie świadkami sytuacji, które nie powinny mieć miejsca, a wynikają ze złej organizacji i ciasnoty.
W związku z powyższym prosimy o rozwiązanie dwóch kwestii:
– zobowiązanie kierowców autobusów do niewjeżdżania na teren szkoły;
– wyznaczenie dodatkowego miejsca do parkowania dla rodziców – obecnie ponad połowa z nich nie ma miejsca na zaparkowanie.
Mamy świadomość, że budowa lub przebudowa parkingu wymaga czasu, obawiamy się jednak, że podczas zimy sytuacja może się stać krytyczna”.
Pismo zostaje złożone dzień przed obradami komisji oświaty, jest to więc idealny moment: radni zdążą zapoznać się z jego treścią i podjąć decyzję. Niestety, pismo nie zostało potraktowane jak wszystkie tego rodzaju pisma, radni nie zostali z nim zapoznani tego dnia. Oczywiście rozumiemy, że parking pod szkołą, bezpieczeństwo dzieci i nasza wygoda, nie są priorytetem w tej gminie, ale w obliczu faktu, że nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi przez ponad miesiąc – zaczynamy się zastanawiać czy w ogóle ktoś zauważył, że tu jesteśmy?
…i tak przechodzimy do…
Sceny nr 4:
30 października 2016 – wójt zapytany podczas sesji o losy pisma w sprawie parkingu przy szkole stwierdza, że odpowiedź jest gotowa, był przekonany, że już dotarła gdzie trzeba.
4 listopada 2016 – pismo zaginęło najwyraźniej. Pytam więc u źródła – w urzędzie gminy – czy nie przechodziło tamtędy… Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie… Nie widziano. Bo nie wysłano. (Bo nie napisano?) Otrzymuję jednak zapewnienie, że na początku następnego tygodnia na pewno już do nas trafi (jest piątek). W pakiecie z tą obietnicą otrzymuję zaproszenie na „wizję lokalną”, która ma pomóc znaleźć miejsce na zorganizowanie bezpiecznego parkingu dla rodziców. Szukamy więc i szukamy. Z ogromnym poświęceniem, w deszczu i wietrze, w błocie i zdechłych liściach. A miejsca jak nie ma, tak nie ma. Nie znajdujemy (może dlatego, że się nie zgubiło). Pojawiają się za to najbardziej śmiałe pomysły: przeorganizowanie ruchu, budowa parkingu na tyłach szkoły, budowa parkingu pomiędzy salą gimnastyczną gimnazjum a jezdnią, a także wzdłuż jezdni w pobliżu zakrętu („żeby nikt nie narzekał, że ma za daleko”), co wymagałoby uzyskania pozwoleń od Policji, Zarządu Dróg i Bóg wie kogo jeszcze, a także wykonania nasypu, żeby oprócz parkingu było miejsce na chodnik…
Najbardziej cieszy fakt, że szacowne grono (oboje dyrektorzy szkół i wójt) rzuciło okiem na problem i przyznało dwóm towarzyszącym im reprezentantkom rodziców, że tak jak jest być nie może. Niewykluczone, że właśnie nasza obecność bardzo pomaga w podjęciu decyzji najbardziej oczywistej: należy wybrać pomysł najprostszy i najtańszy w realizacji. Uzgodnienia od razu zanotowałam na wszelki wypadek (ostatnio wszystko gdzieś się gubi):
– autobusy już nie będą wjeżdżały na teren szkoły, mogą się zatrzymywać tylko w zatoczce, która niebawem zostanie oznaczona (w porozumieniu z Zarządem Dróg) w pionie i poziomie, żeby była widoczna dla wysokich i niskich;
– z parkingu dla rodziców znikną zakotwiczone tam kontenery na śmieci, bo zabierają potrzebne miejsce;
– dyrektorzy poproszą pracowników szkoły, aby wjeżdżali na szkolny parking, bo wszystko wskazuje na to, że (z przyczyn powyżej opisanych) zdarza im się zostawić swoje samochody na ciasnym parkingu dla rodziców;
– parking dla rodziców zostanie przedłużony (w porozumieniu ze Starostwem Powiatowym, do którego należy droga) – miejsca nie brakuje;
– aby po wyjściu z samochodu droga do szkoły była bezpieczniejsza, w ogrodzeniu wzdłuż tegoż parkingu zamontuje się dwie dodatkowe furtki.
Od siebie dodałabym jeszcze powiększenie furtki, bo ta ma wyjątkowo małą przepustowość:
…mija kolejny tydzień, a odpowiedzi na pismo nadal nie ma…
Za to są obawy, jaka informacja pójdzie w świat.
Zaczęły nam więc śnić się po nocach…
Scena nr 5:
oberwie nam się za to, że zanim rozbuduje się parking, nawet krótki postój w odpowiednio oznakowanej zatoczce będzie groził czymś strasznym;
…a także…
Scena nr 6:
…w której nasze starania o bezpieczny parking zostaną przedstawione jako kolejny wydumany problem.
Tymczasem nastąpiła
Scena nr 7:
Już 14 listopada otrzymaliśmy odpowiedź na nasze pismo! Spokojnie, to przecież tylko 50 dni.
Czytamy w nim:
„W odpowiedzi na doręczone pismo w sprawie parkowania samochodów osobowych oraz autobusu szkolnego w obrębie, oraz na terenie Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w Srokowie wyjaśniam, że został przesłany wniosek do Starostwa Powiatowego w Kętrzynie o wydłużenie parkingu przy ul. Szkolnej 3 w Srokowie na dziesięć stanowisk parkingowych dla samochodów osobowych.
W uzgodnieniu z Zarządem Dróg Powiatowych zostanie wydzielona zatoczka przed szkołą dla autobusów szkolnych oraz wykonane zostaną dodatkowo dwie furtki w celu ułatwienia wejścia na teren szkoły dla uczniów i ich opiekunów”.
No proszę: może nawet ktoś wpadnie na pomysł, żeby śmietniki…?
***
Ps. Na szczęście wśród radnych jest osoba, która rozumie, o co chodzi i na czas złożyła wniosek do budżetu gminy z prośbą o zabezpieczenie środków na parking dla – jakże roszczeniowych! – rodziców. Cudownie się więc składa, że — gdyby Starostwo Powiatowe zechciało nam wybudować parking tylko pod warunkiem, że nasza gmina będzie partycypowała w kosztach — zabezpieczono na ten cel pieniądze. Czekamy na dalsze informacje i decyzje.
Szkoda, że wszystko tak bardzo się przedłużało — oby zima była dla nas wszystkich łaskawa…
Powyższy tekst dowodzi, że PARKING może być naprawdę niezwykłym i właściwie ciekawym tematem. Zastanawia mnie, kiedy i jaki będzie finał tej całej sytuacji-akcji z parkowaniem, śmietnikami i autobusami.
Bardzo smutny jest fakt, który niestety zaistniał, że osoba ( chyba najważniejsza w szkole) P. Dyrektor zdecydowała o tym, żeby powiesić znak na bramce wjazdowej – ” dar”, „prezent” od Rady Rodziców – dla szkoły i dzieci. Tak właśnie uczymy dzieci i młodzież jak szanować to, co nas nic nie kosztuje – prawda? Przez te parę miesięcy należało zakupić nowy znak – był na to czas ( tym bardziej, że informacja o niezadowoleniu rodziców z tego powodu doszła do P.Dyrektor).
Nie dziwi mnie, ze odpowiedź na pismo w sprawie parkingu trwała aż – a może tylko 50 dni. super , że w końcu nadeszła! W naszym Urzędzie Gminy nikt nie zwraca uwagi na to, ile dni leży pismo na czyimś biurku. Ciekawe, czy w ogóle ktoś wie, że są pewne procedury urzędowe i jest coś takiego jak Kodeks Postępowania Administracyjnego, w którym znajduje się zapis ile dni ma Urząd na odpowiedź.
Myślę, że sprawa parkingu tak szybko się nie zakończy!