Eurowybory – przed nami pierwsza decyzja w roku wyborczym 2014

25 maja 2014 r odbędą się w naszym kraju wybory do Parlamentu Europejskiego.Wbrew pozorom, wybór naszej reprezentacji do tej instytucji, jest ważnym wyborem i powinien być świadomym działaniem. W medialnym  szumie słychać tylko – „wybierz nas, nas wybierz…” Ale dlaczego mam kogokolwiek wybierać? Strasburg i Bruksela są tak daleko, a my mamy dość swoich problemów na własnym podwórku! Nic bardziej mylnego – głos oddany na listę wyborczą zgłoszoną przez konkretną partię polityczną oznacza, że chcemy aby nasze interesy w Europarlamencie reprezentowała właśnie ta partia, której liberalne/konserwatywne/lewicowe (właściwe podkreślić) poglądy są nam bliskie.  Jeśli do wyborów nie pójdziemy wcale – wzmocnimy tym samym partię, na którą oddano najwięcej głosów. Czyli inaczej mówiąc – zagłosujemy „przez zaniechanie” – do parlamentu MUSI trafić 51 osób.

Parlament Europejski na początku funkcjonował, jako Zgromadzenie Parlamentarne i odgrywał jedynie rolę konsultacyjną. Od 1979 roku, czyli od czasu pierwszych, bezpośrednich wyborów do Parlamentu Europejskiego, kolejne unijne traktaty rozszerzały jego uprawnienia. Ostatni traktat – Traktat z Lizbony przyznał Parlamentowi Europejskiemu większe niż kiedykolwiek kompetencje. Parlament wraz z rządami krajów członkowskich zyskał też odpowiedzialność za cały unijny budżet. Jest także uprawniony do zatwierdzania i odwoływania Komisji Europejskiej. Parlament Europejski dzieli równo władzę z Radą UE, co oznacza, że w większości przypadków obie instytucje muszą razem uzgadniać treść każdej unijnej dyrektywy czy rozporządzenia. Eurodeputowani są wybierani na 5-letnią kadencję w wyborach bezpośrednich w poszczególnych krajach członkowskich.

Posłowie w Parlamencie Europejskim zasiadają nie według narodowości, a wg frakcji politycznych. I ta właśnie zasada kształtuje kampanię wyborczą w naszym kraju. Na kartach do głosowania znajdziemy osoby rozpoznawalne medialnie, nierzadko celebrytów, którzy z założenia mają skłonić wyborcę do zagłosowania na tą, a nie inną listę. Decydując się na wybór konkretnej osoby z konkretnej listy powinniśmy mieć świadomość, że głosowanie w wyborach do Parlamentu Europejskiego odbywa się według systemu proporcjonalnego, w którym głosy oddane na poszczególne listy przeliczane są na mandaty metodą d’Hondta w skali całego kraju. Dopiero po ustaleniu liczby mandatów przypadających poszczególnym komitetom rozdziela się je pomiędzy poszczególne okręgi wyborcze w następujący sposób: liczbę głosów uzyskanych przez dany komitet wyborczy w danym okręgu wyborczym mnoży się przez liczbę uzyskanych w kraju mandatów. Tak uzyskany iloczyn dzieli się przez liczbę głosów uzyskanych przez komitet w skali kraju. Uzyskana z tego działania liczba równa jest liczbie mandatów jaką komitet uzyskał w danym okręgu (art. 129 ust. 2 Ordynacji wyborczej do PE). Mandaty uzyskują kandydaci, którzy na danej liście okręgowej otrzymali największą liczbę głosów.
Oznacza to, że od frekwencji w poszczególnych okręgach wyborczych w dużym stopniu zależy liczba mandatów, jakie im przypadną w procesie  ich przydzielania. Przy skrajnie niekorzystnym rozkładzie frekwencji może zdarzyć się nawet tak, że okręg o małej frekwencji nie otrzyma żadnego mandatu. Stąd tak duża aktywność poszczególnych partii, które mobilizują wyborców do zagłosowania.
Uzyskanie przewagi w wyborach do Europarlamentu to także swoisty ranking pozycji poszczególnych partii w kraju. Zaraz potem odbędą się wybory samorządowe i parlamentarne. Kampania do Europarlamentu rozpoczyna wyścig o mandaty na wszystkich płaszczyznach władzy.

W Polsce wybory do Parlamentu Europejskiego przeprowadza się w trzynastu okręgach wyborczych, odpowiadających obszarowi jednego lub dwóch województw. Wyjątkiem jest województwo mazowieckie podzielone na dwa okręgi. Głosowanie ma podobny charakter jak głosowanie w wyborach do Sejmu. Oznacza to, że oddając głos na kandydata głosuje się jednocześnie na listę komitetu wyborczego.
Niezwykle ważną sprawą są kwalifikacje europosłów – do Europarlamentu powinni kandydować specjaliści o wysokich umiejętnościach negocjacyjnych. Z uwagi na jego ponadnarodowy charakter, deputowani zasiadają w nim w grupach politycznych, zwanych inaczej frakcjami zorganizowanymi na podstawie ideologiczno-programowej. Narodowość posłów odgrywa drugorzędną rolę.
Tu często uwidacznia się sprzeczność – głosujemy na znane nazwiska, za czym często nie idą wysokie kompetencje. Większość naszych najlepszych europarlamentarzystów to osoby mało medialne – jak np. Danuta Huebner, Sidonia Jędrzejewska, Lidia Geringer de Oedenberg, Róża Thun, Bogdan Marcinkiewicz, Tadeusz Zwiefka. A do kampanii potrzebna jest rozpoznawalność, stąd obecność w Europarlamencie np. Tadeusza Cywińskiego, Jacka Kurskiego czy Michała Kamińskiego.
Wśród Polaków zainteresowanie majowymi wyborami do parlamentu Unii Europejskiej jest stosunkowo niewielkie – ok.28 proc badanych uważa to wydarzenie za ważne. Natomiast odsetek wyrażających brak zainteresowania tym wydarzeniem jest najwyższy spośród dotychczas odnotowanych i wynosi 71 proc.(wg CBOS.) Głosować w wyborach do PE planuje 34 proc. badanych, czyli mniej niż w 2009 roku -również dane CBOS. Najnowsze badanie CBOS pokazuje również , że Polacy nie mają najlepszego zdania o pracy polskich eurodeputowanych. I ta ocena pogarsza się z kadencji na kadencję. Najczęstszym argumentem wysuwanym przez krytyków polskiej reprezentacji w PE jest niewspółmiernie wysokie wynagrodzenie za pracę, która nie należy do wyjątkowo odpowiedzialnych – w grupie ok. 750 posłów znajdziemy 50 Polaków, którzy (nie zapominajmy) działają głównie w ramach frakcji o określonych poglądach politycznych. 24 deputowanych PO i czterech PSL było w największej grupie politycznej w PE – Europejskiej Partii Ludowej. W Postępowym Sojuszu Socjalistów i Demokratów znalazło się sześciu polityków koalicji SLD–UP i jeden Twojego Ruchu. We frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów jest 6 posłów z PiS, 4 z Polski Razem, a dwóch jest niezależnych. Posłowie Solidarnej Polski (4 osoby) dołączyli do najmniej licznej, eurosceptycznej Europy Wolności i Demokracji.

Podstawowa lista dochodów i dodatków europosła
– 32 802 zł (ok. 7700 euro) – miesięczna pensja europosła
– 18 314 zł (4299 euro) – miesięcznie na prowadzenie biura
– 18 057 zł (4243 euro) – rocznie na podróże do innych państw UE, poza rodzimym, w celach innych niż udział w oficjalnych spotkaniach
– 1295 zł (304 euro) – za udział w posiedzeniu Komisji ds. Unii Europejskiej
– 1269 zł (298 euro) – dieta pobytowa za każdy dzień udziału w posiedzeniach parlamentu
– 647 zł (152 euro) – za dzień oraz zwrot kosztów zakwaterowania i śniadań w posiedzeniach poza terytorium UE
– 74 720 zł (17 540 euro) – miesięczne środki na zatrudnienie asystentów
Europosłowie dostają też sowitą wyprawkę na odchodne. Deputowani którzy nie uzyskają w kolejnych wyborach mandatów mogą, w zależności od stażu parlamentarnego, liczyć na odprawę z PE w wysokości od 6 do 24-miesięcznych pensji (art. 13 pkt 2 Statutu posła do PE).
Należy jednak przyznać, że polscy europosłowie próbują tworzyć wspólny front w sprawach ważnych dla Polski. We wrześniu 2009 roku polscy europosłowie powołali nieformalne Koło Polskie w PE. Zrzesza ono wszystkich przedstawicieli Polski, niezależnie od przynależności do frakcji politycznych. Struktura ta jest polską specyfiką. W PE, gdzie podziały rysują się raczej według sympatii politycznych, a nie przynależności narodowej, Koło Polskie jest wyjątkiem.  Instytut Spraw Publicznych (niezależna instytucja badawczo-naukowa zajmująca się polityką i gospodarką) podaje w swoim najnowszym raporcie,  że “(…)że polskie partie zwykle zajmują stanowisko zgodne z większością grup politycznych, do których należą. W kwestiach szczególnie ważnych Polacy nie wahają się jednak wystąpić przeciw własnej grupie. W sprawach z zakresu energetyki i ochrony klimatu, polska delegacja w grupie socjaldemokratycznej głosowała wbrew grupie, razem z partiami prawicowymi i większością polskich posłów. Stosunkowo duża zgodność w głosowaniach jest charakterystyczna dla polskich posłów, którzy zdecydowanie częściej niż przedstawiciele innych grup narodowych, głosują razem. (…) “

Udostępnij:
Jeden komentarz
  1. O kurcze! Ważny artykuł – bez wątpienia. Najbardziej podoba mi się wydźwięk ostatniego akapitu: Polacy potrafią stanąć ponad podziałami i mówić jednym głosem! Przynajmniej w kwestiach „szczególnie ważnych”. Oby nam tak zostało. Okazuje się, że nie musimy się wszystkiego wstydzić – są takie płaszczyzny działań naszych polityków, gdzie potrafią świecić przykładem. Alleluja! Może powoli mądrzejemy jako wyborcy, bo wreszcie widać, że wybierając konkretnego polityka wybieramy swoją przyszłość?
    Wobec powyższego dałabym taki tytuł artykułu: TWÓJ GŁOS – TWÓJ LOS

Dodaj komentarz

Pola oznaczone * są obowiązkowe. Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.