„Troska o dziecko jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem
stosunku człowieka do człowieka” (Jan Paweł II).
Przemoc w szkole stała się faktem. Bijemy na alarm dopiero wtedy, gdy jest za późno. Zanim dojdzie do kolejnej tragedii, warto zastanowić się , co sprawia, że jedne dzieci stają się ofiarami , a inne oprawcami ? Co rodzi szkolny mobbing ? Jak mu przeciwdziałać ?
Trzy grupy ludzi, które powinny zadać sobie pytanie – czy zrobiłem wszystko, czego wymaga ode mnie wiara, moje obowiązki wobec prawa, moje uczucie do najbliższych.
Rodzice – niewzruszeni na problemy dzieci, nie zwracają uwagi na wyimaginowane według nich obawy i nie poruszają tego tematu w domach – tak szybko pędzi życie, tak ciężko zarabia się pieniądze, tak wygodnie zostawić dziecko samemu sobie, bo przecież takie mądre i odpowiedzialne – poradzi sobie.
Nauczyciele – niech ktoś mi wyjaśni, jak można nie widzieć 8-miesięcznego upokarzania dziecka przez inne dziecko, jak można nie wychwycić sygnałów wysyłanych przez ofiarę, kiedy przebywa się z nim na terenie szkoły kilka godzin dziennie. Niestety, nic nie da zaklinanie rzeczywistości i udowadnianie, że „nasza szkoła w porównaniu z innymi jest jeszcze stosunkowo bezpieczna”. Odsuwanie od siebie problemu nie rozwiąże sytuacji.
Grupa rówieśnicza – byłem tam, patrzyłem, może w głębi duszy czułem dziwną satysfakcję – „jak dobrze, że to nie ja”, zadziałała psychologia tłumu, która rozpala emocje „kiboli” na stadionach.
Osamotnione dzieci nie mają w dwóch najważniejszych instytucjach oparcia. Mają własne pomysły na rozwiązanie konfliktów. Dwa najgłośniejsze przypadki tego typu zachowań, mieliśmy okazję poznać jakiś czas temu dzięki mediom. Janek, szesnastoletni gimnazjalista, rozmyślając o różnych scenariuszach zemsty, pewnego dnia sięgnął po nóż, którym ciężko ranił gnębiciela. A Ania, miła, atrakcyjna, ale nieśmiała gimnazjalistka odmówiła „chodzenia” z klasowym liderem. W odwecie naśmiewano się z niej przy całej klasie, następnie koledzy zaczęli ją rozbierać na oczach całej klasy i robić zdjęcia komórką. Ania tej samej nocy w nocy powiesiła się w swoim pokoju.
No to mamy odpowiedź na nasze (dorosłych) zachowanie. Chowanie głowy w piasek, udawanie, że nic nie widzieliśmy, nie słyszeliśmy, więc nie ma o czym mówić. Dorośli herbu „Trzy Małpki”. Kładziemy uszy po sobie, bo jakaś Ważna Persona popełnia błedy naszym kosztem, ale nie wypada zwracać uwagi, bo się narazimy. A dzieci szybko wyciągają wnioski z obserwacji. I co z tego, że kładziemy im do głów mądrości i przykazania, skoro sami ich nie przestrzegamy. Przykre i coraz częstsze. Wszyscy chcemy pięknie i spokojnie żyć, nasi bliźni też. Ale nie można spokojnie przechodzić obok krzywdzonych, odwracać od nich głowy i udawać, że nic się nie dzieje. I cieszyć się, że nas to nie spotkało. A może jutro ktoś zacznie Ciebie prześladować, wyśmiewać, szydzić, bić?