Cz.8 Eksperyment WOW!

               Ktoś zauważył, że kiedy już postawiono kolejną halę sportową, salę gimnastyczną, zespół boisk i plac zabaw – nikt nie korzysta z tych przybytków zdrowej rekreacji. Bywają tu tylko opiekunki z dziećmi do 5 roku życia, starszych nie uświadczysz. Postanowiliśmy sprawdzić dlaczego się tak dzieje. Sołtys skompletował komisję[1] i zaczęliśmy chodzić od domu do domu. Albo nam nie otwierano, bo nikt nie słyszał pukania, albo można było wejść bez przeszkód, bo… nikt nie słyszał pukania. Wszyscy domownicy siedzieli przed telewizorami, lub komputerami.

Sołtys złożył raport wójtowi, a ten go wysłał gdzieś dalej. Możliwe, że dalej niż zamierzał[2], bo odpowiedź bardzo go zdziwiła. Oto Unia Europejska zaproponowała, aby nasza gmina przystąpiła do Programu Eksperymentalnego pod nazwą „Wyrzucamy Odbiorniki Wizualne!” w skrócie WOW!

Zebraliśmy się w świetlicy.

Specjalny Delegat z Unii Europejskiej zrobił wykład o szkodliwości spędzania czasu przed odbiornikami telewizyjnymi i przed komputerami. Zwrócił naszą uwagę na narastającą chorowitość dzieci, niewydolność fizyczną młodzieży, powszechny brak czasu wśród dorosłych i zamieranie kontaktów sąsiedzkich, towarzyskich, a nawet rodzinnych. Jego zdaniem również słaby przyrost naturalny można wytłumaczyć naszymi nowymi przyzwyczajeniami. Zauważył, że rodzice coraz częściej rozmawiają z plecami swoich dzieci wpatrzonych w monitory komputerów, a dzieci nie potrafią rozpoznać rodziców na zdjęciu, bo ci, nawet gdy z nimi rozmawiają, nie odrywają oczu od telewizora.

 Zgodziliśmy się zrezygnować z internetu i telewizji od jutra[3].

Po jakimś czasie Specjalny Delegat z UE poprosił nas o wypełnienie ankiet, przeanalizował je i przedstawił swoje wnioski:

„1. Dorośli dokonali spostrzeżenia, że nadrobili zaległości w drobnych pracach domowych, mieli też czas przyjrzeć się uważnie[4]  sąsiadom[5] , przejrzeć zeszyty dzieci i wybrać się na spacer; wielu dopiero teraz  zauważyło, że ich sąsiedzi mają jakieś dzieci (do tej pory znali je najwyżej z plotek[6]), poznali to po wydeptanej trawie i ogryzkach pod jabłonkami, a także konieczności nieustannego odpowiadania na „dzień dobry” coraz to innego młodego mieszkańca naszej wsi;

2. Dzieci: młodsze wieczorami zaczęły domagać się czytania bajek; część zauważyła, że pryszczaty nastolatek plączący się po domu ma ludzkie odruchy i tylko udaje małpę;  starsze – odkryły, że mają młodsze rodzeństwo, które potrzebuje ich doświadczenia i opieki; zainteresowały się też opowieściami z życia rodziców i dziadków. Wszystkie niezależnie od wieku zaczęły spędzać czas na podwórkach i boiskach;

3. Nauczyciele zauważyli, że: dzieci stały się bardziej zrównoważone[7], rozpromienione  i zintegrowane; chętniej podejmują działania na rzecz środowiska[8], czytają książki ze zrozumieniem[9] i z dnia na dzień pewniej trzymają długopisy; wuefiści odnotowali mniejszą ilość wypadków na lekcjach[10];

4. Jeden z naszych lekarzy odnotował mniejszą liczbę zachorowań, zwłaszcza na banalne infekcje;

5. W raportach policyjnych pojawiły się liczne wzmianki na temat dużej liczby nieletnich rowerzystów i pieszych; Policja poddała to zjawisko wnikliwej obserwacji[11].

6. Matki zauważyły, że więcej muszą prać i cerować, więcej wydają na buty, a także benzynę[12] i żywność[13]; ojcowie natomiast w dość wczesnej fazie eksperymentu zmęczyli się[14] odpowiadaniem na setki pytań, ciągłą obecnością dzieci w pobliżu i wymyślaniem zajęć, przy których mogliby razem pożytecznie spędzić czas”.

– Nasz eksperyment uświadomił państwu, mam nadzieję – perorował Delegat, – że akcja WOW! miała sens! Nie muszę chyba państwa przekonywać, że dokonaliście właściwego wyboru pozbywając się raz na zawsze odbiorników telewizyjnych i komputerów. To jest…

Jednak nikt go nie słuchał. Zrozumieliśmy, że zaszło nieporozumienie: wzięliśmy udział w eksperymencie z wiadomych powodów, ale ten pan nie powinien nam mówić jak mamy żyć! Na sali podniósł się szum i wtedy właśnie wtrącił się Sierżant. Poprosił pana Delegata na stronę i powiedział mu coś w rodzaju „To my już panu podziękujemy”, był jak zawsze przekonujący[15], bo pan Delegat bez słowa zabrał swoją teczuszkę i wyszedł.

Podsumowaliśmy sami do czego doprowadziła akcja WOW!:

– dewastacja boisk i placów zabaw

– wzrost kosztów utrzymania

– brak kontroli nad dzieckiem

– niesnaski sąsiedzkie

– nieplanowane ciąże

– ogryzki pod jabłonkami.

Ogryzki przelały czarę goryczy. Zrozumieliśmy, że świat nie może zmierzać w kierunku tak nieprzewidywalnym jak ujawniła to akcja WOW! Nie mogliśmy narażać siebie na takie trudy, mieliśmy przecież dzieci, a one do prawidłowego rozwoju potrzebowały stabilizacji.

Dlatego postanowiliśmy zakupić im nowe komputery i pozwoliliśmy wybrać system operacyjny, który uważają za najbardziej stabilny!

———————————–


[1] Metodą łapanki, szantażu i obiecywania korzyści majątkowych. Właściwy sołtys używa właściwych argumentów.

[2] Samo wysłanie jest takim wydarzeniem, że nie ma dla nas znaczenia dokąd. I tak było co świętować.

[3] No jasne, że to nie była łatwa decyzja! Przekonały nas pieniądze, dobro dzieci, pieniądze, zasługa dla ludzkości i pieniądze.

[4] Nie każdy był tym zachwycony. Na przykład Furiat zobaczył, że ma brzydkich sąsiadów…

[5] …co poskutkowało w kilku przypadkach pomocą sąsiedzką, a w kilkudziesięciu interwencją policji.

[6] … i chrzcin.

[7] Nauczyciele to ludzie, którzy czują wewnętrzny przymus używania co najmniej dwóch pięciosylabowych wyrazów w najprostszym zdaniu. A dzieciaki może zwyczajnie nie miały siły żeby rozrabiać?

[8] Ponieważ zobaczyły na własne oczy, że oprócz środowiska Windows istnieje środowisko, które można dotknąć i powąchać, nawet zjeść. Albo rozdeptać. Niektóre dzieci dokonały odkrycia, że nie da się go wyłączyć ani zresetować, co więcej – że to ono czasem chciałoby wyłączyć nas!

[9] Co w normalnym języku oznacza, że czytając o gołębiach wiedzą, że czytają o gołębiach.

[10] Istnieje podejrzenie, że wcześniej urazy miały być pretekstem do spędzania większej ilości czasu przed komputerem („jestem taki biedny!”), a spędzanie większej ilości czasu przed komputerem skutkowało osłabieniem, niezbornością ruchową i zanikiem refleksu, które to zjawiska doprowadzały do coraz częstszych urazów, a urazy były pretekstem… Proste?

[11] Trzeba przyznać, że funkcjonariusze oddali się temu zajęciu całkowicie. Ale nikt się nie dziwi, jak to mówią: robota spokojna, nie kurzy się…

[12] Na dowożenie nawet na darmowe zajęcia dodatkowe nie ma darmowej benzyny niestety!

[13] Dzieciom, które biegają po podwórku już nie starczała łyżka mleka i garść mlekołaków. Tak więc zaszedł tu proces odchrupczania na korzyść odżywiania.

[14] Chodzi o ojców, więc to zrozumiałe, że zmęczyli się po ok. 11 minutach…

[15]Wysoki stopień skuteczności wszelkich negocjacji Sierżant uzyskuje stosując prosty zabieg: mówiąc „To my już panu podziękujemy” nie używa słów „my”, „pan” ani „podziękujemy”. Tak, mówi WŁASNYMI słowami, a ściślej – własną kompozycją trzech powszechnie stosowanych słów (tych co to dzieci nie używają ich w domu, a dorośli przede wszystkim w domu).

Udostępnij:
Jeden komentarz
  1. Wspaniałe! Popieram odchrupczanie, odkomputerzanie, czy może lepiej odkomputerowanie, odtele… wszystko inne. Ludzie, wygońcie swoje dzieci i siebie na podwórka, na łąkę, do lasu! Jest wiosna, koniec śnieżnych zasp i bałwanów! Chociaż tych ostatnich raczej nie ubywa, ale wiosną mniej rzucają się w oczy.
    Miłej wiosny, pysznych spacerów i zachwytów! 😀

Dodaj komentarz

Pola oznaczone * są obowiązkowe. Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.