I znów czekamy na święta 🙂
Zanim nadejdą, złożymy sobie życzenia, postaramy się zaskoczyć naszych bliskich świąteczną aranżacją, prezentami i smakowitym poczęstunkiem. Oczywiście pomyślimy też o dodatkowym miejscu przy stole…
Słyszałam mnóstwo historii, ale takich ze zbłąkanym wędrowcem w wigilijny wieczór chyba najmniej. Za to wiele opowieści skupia się wokół udręki przygotowań i obowiązku spędzenia kilku świątecznych dni z rodziną lub wokół tęsknoty za tymi, którzy odeszli na zawsze albo po prostu zrezygnowali z podtrzymywania relacji nawet z najbliższymi.
Święta zmuszają do rozważań, na które nie mamy odwagi (nazywamy ten stan brakiem czasu) w ferworze codzienności. Mimowolnie wracamy do dzieciństwa – momentów, które zaprogramowały nas na to, jak dziś uporamy się z tradycją, relacjami, rozłąką, przemijaniem, samooceną i wszystkim, co przyniesie życie. Jeśli te podsumowania przychodzą w trakcie świątecznej krzątaniny, to – nawet jeśli zalatują goryczą – w znakomitej większości są, a w każdym razie powinny być powodem do radości. Bo nie jest źle, dopóki mamy dla kogo robić to, czego wymaga narodowa, religijna bądź rodzinna tradycja.
Tym niemniej każda nieobecność przyniesie smutek. Nie każda jest wytłumaczalna, nie każdą da się usprawiedliwić, ale każda jest świadectwem czyjegoś cierpienia. Nasze nie musi być największe, choć zawsze doskwiera najbardziej.
Myślę, że wigilijny stół nawet bez dodatkowego nakrycia i tak czeka na nieobecnych. Nie muszą być ubogimi, bezdomnymi czy strudzonymi wędrowcami. Mogą spędzać ten czas we własnych, dobrze wyposażonych domach, nawet w dobrym towarzystwie, a jednak ich serca może zżerać pustka i poczucie, że coś poszło nie tak.
Życzymy sobie radosnych, cudownych świąt. Czasem cudem może się okazać to, że świąteczna atmosfera pomaga zrozumieć i usprawiedliwić nieusprawiedliwionych, wybaczyć sobie samemu, uwierzyć, że jeszcze wszystko się wyjaśni i poukłada…
To ciekawe, że niemal każdy świąteczny stół będzie gościł jednych „bo wypada”, a na innych będzie czekał – mniej czy bardziej metaforycznie – pusty talerz, który czasem jest jedynym dowodem i jedyną możliwością okazania pamięci i miłości.
Myśleliście o tym w taki sposób?
Z całego serca wszystkim naszym Czytelnikom życzę cudownych świąt! 🙂
Wigilia, Święta – czas oczekiwania…
Dla każdego jest to inna chwila, jak słusznie zauważyła autorka powyższego tekstu.
Wigilia to czas radości a zarazem nostalgii i wewnętrznego bólu. Ten dzień, ta chwila uświadamia nam jak bardzo brakuje nam osób, które były z nami, a pusty talerz ,,dla wędrowca,, podkreśla często ból i stratę.
Ale dla mnie to również dzień radości, bo mam wokół siebie ludzi, których kocham i nadziei na kolejny rok.
Pięknie napisane, to prawda w 100%.
Życzę wszystkim tych pięknych chwil pełnych radości, ale i zadumy o tym, co mija, co jest na wyciągnięcie ręki, a mimo wszystko nie korzystamy z tego. Do czasu. Bo później przychodzi żal…. Smutek.. Rozżalenie.
Tak jak wyżej- doceniajmy to co mamy. Szczęśliwych i zdrowych Świąt Kochani❤️