W piątek, 22 września, mieliśmy przyjemność gościć w Srokowie Reprezentacyjny Zespół Artystyczny Wojska Polskiego. Zdarzyło się to po raz czwarty. No no! Najwyraźniej nas lubią!
Obawy o frekwencję – uzasadniane nie najlepszym rozpowszechnieniem informacji o wydarzeniu – okazały się bezpodstawne, gdy w chwili rozpoczęcia koncertu wypełniła się sala gimnastyczna gimnazjum.
I zaczęło się!
Światło i dźwięk. Taniec i śpiew. Cudne stroje i fryzury.
Ale przede wszystkim stanęła przed nami Historia: od odsieczy wiedeńskiej przez rozbiory, odzyskanie niepodległości, obie wojny, Powstanie Warszawskie. Historia skomplikowana i okrutna, taka, która uczy, że wszystko przemija i że nigdy nie wolno tracić nadziei, ducha i wiary…
Słowa pieśni i piosenek – mimo nie najlepszej akustyki – poruszały serca, choć przecież w większości są nam doskonale znane: „Marsz Pierwszej Brygady”, „Pierwsza Kadrowa”, „Hymn Polski Podziemnej”, „Serce w plecaku”, „Rozszumiały się wierzby płaczące”, „Karpacka Brygada”, „Czerwone maki na Monte Cassino”, „Hej, chłopcy, bagnet na broń”, „Marsz Mokotowa”, „Pałacyk Michla”, „Warszawskie dzieci” i inne… Im bliższe naszym czasom, tym bardziej dumę zastępowało wzruszenie.
Wzruszenie zaś zamieniło się w podziw zmieszany w niektórych przypadkach z zaskoczeniem, gdy okazało się, że w repertuarze pojawiły się też lżejsze akcenty: operowe, operetkowe i musicalowe. Stroje adekwatne do czasów (lata 20., lata 30., lata 60.) i miejsc (Paryż, Chicago, Nowy Jork) zadziałały tak, że zachwyt był tym większy im bliżej artystów miał szczęście siedzieć widz 🙂
Pięknie, kolorowo, głośno, ale przede wszystkim poruszająco. Dlaczego? Myślę, że tak działa muzyka. Jest jak uniwersalny klucz, który otwiera w nas to co najlepsze, najbardziej ludzkie – bezbronną, a więc schowaną najgłębiej: wrażliwość.
Mam nadzieję, że jeśli wśród publiczności byli tacy, którzy przyszli, „bo wypada”, to stanowili marny promil.
PS …a kto ciekawy obrazków, polecam stronę http://www.klasa59.na7.pl
Sądząc po zdjeciach pani Gzyl, pustawo było, ale byłem widzialem było pełno:) Fajne wydarzenie w ogóle. Na disco polo świat sie nie kończy jak widać, chociaż też mozna czasem posłuchac.
To była prawdziwa uczta dla duszy i dla ciała 🙂 Wspaniałe widowisko! …i ten utwór „Time to say goodbye” – piękne!