Absolutnie absurdalne absolutorium

W imieniu nieśmiałych bądź niepiśmiennych, ale jednak zainteresowanych mieszkańców naszej gminy dziękuję za raport Komisji Rewizyjnej. Chciałabym powiedzieć, że wiele wyjaśnia, ale nie wyjaśnia, bo nadal rozumieją go tylko księgowe, a może nawet księgowi. No tak: przesadzam lekutko – coś tam jednak z niego wynika nawet dla laika (uprasza się o niezwracanie uwagi na rymnięcia!).

Nie wiem czy na przykład dobrze zrozumiałam kwestię ustalania budżetu na podstawie planowanych „własnych dochodów majątkowych”. Może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że w chwili ustalania budżetu robi się wszystko, aby w wirtualnej kasie znalazło się jak najwięcej grosza, bo tylko wtedy można „zaplanować” czyli naobiecywać co tylko ludziska zechcą. Jest to tym ważniejsze im bliżej do wyborów, które chce się wygrać.

Następna ekipa musi sobie z tym poradzić i być może, żeby wyjść z twarzą też będzie sobie wmawiać, że jakoś się sprzeda 6 metrów kwadratowych urwiska za chałupą niczyją i – jeśli szczęście nadal będzie sprzyjać – nabywca dokupi placyk na bagnie (bez drogi dojazdowej), za to w sam raz na postawienie budy dla krokodyli, gdyby się kiedyś zalęgły.

Problem najlepiej obrazuje dyżurny zapis w planie każdej sesji, który już nikogo nie dziwi:  „Zmiany Wieloletniej Prognozy Finansowej Gminy Srokowo na lata […]”, oraz „Zmiany budżetu Gminy Srokowo na [bieżący] rok”.

Gdybym tak co roku obiecywała dziecku zabawkę pod warunkiem, że sprzedam wyleniałego kota, a potem rozkładałabym ręce, bo się nie udało i niech czeka jeszcze rok, to by mnie znienawidziło całym sercem. Kiedy jednak łamanie obietnic tonie w powodzi problemów-nie-do-ruszenia-z-obiektywnych-przyczyn, ludzie gubią się i już sami nie wiedzą co jest naprawdę ważne, a co jest tematem zastępczym, zasłoną dymną. Są poirytowani i zawiedzeni, czują się oszukani i bezradni, zamykają się w kręgu własnych spraw, uczą się niczego nie oczekiwać.

I pewnie o to chodzi.

Gratuluję.

…może jednak komuś zależy na czymś innym? Poniższy raport budzi taką nadzieję. Dlatego dziękuję.

Jestem też wdzięczna za kilka zdań na temat znaczenia funduszy sołeckich w budowaniu wspólnoty (nawet jeśli rodzi się w bólach) i wzmiance o tym, że gmina otrzymuje zwrot części wydatków na nie poniesionych – ta właśnie informacja doskonale uświadamia hipokryzję władzy: dach szkoły zostanie wyremontowany, jeśli znajdzie się gdzieś kiedyś program, który zagwarantuje nam zwrot części poniesionych wydatków, a funduszu sołeckiego się nie realizuje mimo pewności, że część kosztów zostanie zwrócona. Czyli: nie ma znaczenia ile pieniędzy odzyskamy, wasze potrzeby naprawdę niewiele nas wzruszają!

Rozglądam się wokoło i widzę ścieżkę rowerową do Kętrzyna, o której ciągłość nie zawalczono na czas lub nie dość skutecznie, więc praktycznie jej nie ma; świetlicę wiejską za kilkaset tysięcy, w której nadal nic się nie dzieje, bo ktoś nie zadbał o jakiś szczegół i – wreszcie – zachwycającą, nie mniej kosztowną, na pierwszy rzut oka nawet cywilizowaną plażę, na której jednak nie ma gospodarza ani prądu, nie można się wykąpać, a toalety zamyka się na noc jakby to był kurnik. Myślę, że przy okazji – i to nie tylko w wymienionych przed chwilą sprawach – zmarnowano ogromny potencjał, który nie zawsze przekłada się na pieniądze. Faktycznie, absolutorium należy się jak nic, jak krokodylowi buda!

Możliwe jednak, że nic nie zrozumiałam i się czepiam, bo przecież cyferki wyglądają przekonująco i obiecująco…

Udostępnij:
Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Pola oznaczone * są obowiązkowe. Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.