No i sobie wzięły i się skończyły!
Wakacje oczywiście.
Było jak zwykle: raz upał raz prawie ziąb, ale to lato było też – według mnie – latem zachwytu i podziwu dla kilku zjawisk. Ciekawe czy tylko ja tak intensywnie je odbierałam?
Po pierwsze:
UPAŁ
Czy Wy też czujecie się oszukani określaniem naszego klimatu jako „umiarkowany”? Tak naprawdę oczywiście tropiki w naszej części Europy są jak prezent od matki Natury, ale tym razem troszkę przesadziła. Zwłaszcza z punktu widzenia tych, którzy urlopu akurat nie mieli… Albo zdrowia…
Fajnie, że były, dobrze, że już za nami.
BUDOWA DROGI
Prawda, że wszyscy już mamy dość? Z drugiej jednak strony przyznajcie, że serce rośnie kiedy się tak patrzy jak się cywilizujemy. Jeszcze trochę cierpliwości. Mimo różnych wpadek – takich jak choćby fatalne oznakowanie związane z tymczasową (lub nie) zmianą organizacji ruchu – jestem pełna podziwu, że w ogóle ktoś to wszystko ogarnia. Będzie pięknie, nowocześnie i bezpiecznie.
Jeśli tego nie zepsujemy i zachowamy ostrożność.
ŻNIWA
Kiedy w prawie czterdziestostopniowym upale widziałam obłoki pszenicznego pyłu, nie mogłam nie myśleć, że nie wszyscy posiadają klimatyzowane kabiny w pojazdach majaczących na polu. Wiem, że ci, którzy tam pracowali – podobnie jak robotnicy i inżynierowie zatrudnieni przy budowie drogi – nie robią tego za darmo. Faktem jednak pozostaje, że praca w takich warunkach zasługuje na szacunek.
Ciekawe kto będzie pamiętał o upałach w czasie uroczystości dożynkowych?
DZIECI NA WAKACJACH
Wydaje się, że mamy coraz większy wybór oferty kolonijnej. Są miejsca, gdzie możemy spokojnie wysłać dziecko i wróci zachwycone, mądrzejsze i ciekawsze świata. Chwała nauczycielom, którzy podejmują to ryzyko i wyzwanie – w czasie kiedy mają święte prawo do odpoczynku kombinują jak to zrobić, żeby życie dziecka nie ograniczyło się do komputera i telewizji. Tu, podobnie jak w przypadku pracowników rolnych i drogowych, nie warto się skupiać na tym, że „zarabiają na tym” (w domyśle: jakieś wielkie pieniądze), ale na tym co robią i że służy to nam wszystkim.
Tak, jestem przekonana, że czas wolny spędzony w sensowny sposób zaowocuje sensownymi ludźmi, którzy z owych „kolonistów” czy „obozowiczów” wyrosną.
PRZEDSZKOLE
Jest szansa, że organy różnego kalibru jeszcze raz przemyślą sprawę zanim zorganizują naszym dzieciom przygodę ze szkołą dosłownie od podstaw, a właściwie od fundamentów… A może nie ma podstaw, żeby się obawiać, że ktoś nie widzi podstaw do obaw, że przedszkolaki wylądują w piwnicy?
Wydaje się, że warto śledzić ten wątek.
SZKOŁA
Pod koniec wakacji pojawił się problem. Rodzice podjęli próbę rozwiązania go poprzez zasięgnięcie informacji u źródła. Już na drugi dzień w dyskusji wzięli udział obaj dyrektorzy szkół i sam wójt naszej gminy. Możliwe, że rodzice poczuli się poważnie potraktowani, bo nikt na nikogo nie krzyczał i nie obrażał się. Za milczącym prawie przyzwoleniem poczyniono pewne obietnice, z których Obietnicodawca próbuje się wywiązać… Jestem pełna podziwu dla atmosfery tych rozmów, co ewidentnie jest zasługą obu stron. Niestety rodzice nie wskórali praktycznie nic, ale też nie zostali zlekceważeni. Na razie to musi im wystarczyć. Zobaczymy co dalej. Następny rok szkolny będzie jeszcze ciekawszy, bo w szkole jeszcze bardziej zabraknie miejsca, ale pouczono zebranych, że to nie czas na rozmowy o przyszłorocznych problemach. Najwyraźniej zamieszkujemy strefę, w której żyje się tylko dzisiejszymi problemami. Pamiętacie ulubione powiedzenie Scarlett O’Hara z „Przeminęło z wiatrem”? Mawiała: „Pomyślę o tym jutro”. Czyli: po wyborach.
Tymczasem szkoła już dziś potrzebuje reorganizacji, która nie ma nic wspólnego z likwidacją czegokolwiek.
***
Dziękuję wszystkim, którzy wprawili mnie w podziw, a z okazji nowego roku szkolnego życzę wszystkim osobom zaangażowanym w pracę szkoły, którym leży na sercu przede wszystkim dobro dzieci (bo to im szkoła zawdzięcza swoje istnienie!) samych trafnych decyzji, satysfakcji z pracy i dumy z osiągnięć uczniów. A samym uczniom? Żeby przychodzili do szkoły bez lęku i nigdy nie wychodzili znudzeni – ona naprawdę istnieje dla Was, a każdy nauczyciel chce i potrafi rozpalić w Was iskrę, która kiedyś może zapłonąć jak ognisko. Tak, przyjdzie czas, że będziecie ciepło wspominać każdą spędzoną tu chwilę.
W każdym razie wierzę, że tego chcieliby wszyscy, których tu spotykacie. Bądźcie pełni zachwytu i podziwu dla świata, a jest szansa, że odpłaci się tym samym 🙂
W szkole, jak to w szkole- obietnice, obietnice i nic po za tym. W czerwcu wszystko było takie proste, miały być dwie pierwsze klasy po 14 osób, ale po wakacjach okazało się, że dzieci jest za dużo a klas za mało, więc utworzono klasę dużą – 20 osobową i małą- 8 osobową. Jeszcze niedawno rodziców z nieistniejącej już szkoły, przekonywano, że małe klasy 8-10 osobowe nie mają racji bytu, teraz innych rodziców przekonuje się jakie to dobre dla ich dzieci, że są w tak małej klasie. Wszystko w zależności od potrzeb!!!
Zgodnie z uzasadnieniem do uchwały w sprawie zamiaru likwidacji Szkoły Podstawowej w Jegławkach, przewidywana liczba uczniów w SP w Srokowie na rok szkolny 2014/2015 miała się przedstawiać w następujący sposób: klasa 0 – 23 osoby, klasa 1 – 21 osób. Chyba ktoś tu ma poważne problemy z liczeniem, albo opuścił parę lekcji z przewidywania przyszłości i tak mu jakoś wyszło… Ale co tam, ludzie i tak nie mają wyboru, bo inaczej musieli by zacząć dowozić dzieci do innej szkoły we własnym zakresie, a tak poburczą, poburczą i na koniec wezmą i tak, to co im wspaniałomyślnie władza ofiaruje.