Mija niedziela. Wyborcza. Pogodna. Majowa.
Mam tysiąc spraw na głowie…
…a jednak nie mogę oprzeć się pewnej wewnętrznej potrzebie, którą mogę wyrazić tylko w takiej formie:
Pozdrawiam pana, który o godzinie 19.48 sikał przy iglaku – pierwszym od strony wejścia do Domu Kultury w Srokowie.
Na schodkach prowadzących do drzwi wejściowych – kilka metrów od niego – stało dwóch panów pogrążonych w rozmowie, chodnikiem szło kilka osób…
„Nie widzieli” Pana Sikawki, czy są aż tak wyrozumiali?
A on sam? Nie wiedział, że sika? Nie wiedział, że robi to na oczach tylu widzów? Nie wiedział, że pod Domem Kultury? Nie wiedział co to kultura?
Przejeżdżałam tamtędy samochodem i obrazek ów dotarł do mnie z całą wyrazistością kiedy za późno było na interwencję. Jednak z drugiej strony: jak mogłaby ona wyglądać?
Nie wiem czy był to mieszkaniec czy turysta. To nie ma znaczenia. Jego czyn był ohydny, a brak reakcji panów znajdujących się w pobliżu – poniżej krytyki. Nikomu byśmy nie pozwolili na pewne zachowania w naszym domu, nie wolno pozwalać na takie zachowania w miejscowości, która coś dla nas znaczy.
A może nic nie znaczy – ani ta miejscowość, ani to, że widzą to dzieci?
Często widujemy panów bez skrupułów oddających mocz przy dowolnej drodze. Brawo! Ale może czas już dorosnąć?
Prawda, jaki to niezręczny temat?
Przyłączam się do pozdrowień. Pozdrawiam także panów, którzy wyłaniają się zza „Bajki” z dziwnym wyrazem twarzy gmerając jednocześnie przy rozporku. Zawsze w takim momencie zastanawiam się, czy większą radość sprawia im sam fakt wypróżniania się czy może proces wdychania smrodu odchodów.
Dziwne także, że wszystkie służby publiczne widzą i czują, ale nic nie robią. Czyżby ranga problemu była zbyt mała czy może zbyt niska szkodliwość czynu? Czy może jest jakiś inny powód…
.