„Mama Zosię pouczała: Zaszyj dziurkę, póki mała!”

Życie tak naprawdę jest banalnie proste: rodzimy się, oddychamy, uczymy różnych rzeczy (nie zapominając o oddychaniu), pracujemy, zarabiamy, wydajemy (oddychamy!), nie oddychamy, umieramy.

Czasem mam wrażenie, że dla niektórych wszystko jest jasne, oprócz tej części o pracy. To znaczy to co robią nazywają pracą, ale tylko dlatego, że nie znają innego określenia na działanie, które skutkuje wpłynięciem pensji na ich konto. Zamiast więc wykonywać to, czego się od nich oczekuje skupiają się na robieniu uników i szukaniu pretekstów dla wyjaśnienia dlaczego nie mogą zrobić tego do czego zostali powołani.

Na przykład zastanawia mnie dlaczego tak trudno jest załatwić naprawę uszkodzonej drogi nawet, jeśli ta naprawa wymaga przysłania człowieka z łopatą, który machnie nią 16 razy. Albo dlaczego zgłoszenie źle zabezpieczonej studzienki na środku drogi urasta do rangi czynu niezwykle odważnego i w ogóle godnego podziwu? Albo dlaczego zgłoszenie odsłoniętej studzienki stanowiącej zagrożenie życia jest lekceważone tak bardzo, że w końcu jej zabezpieczenie biorą na siebie mieszkańcy? Albo dlaczego takie sprawy nabierają powagi dopiero gdy powie o tym radny z danego terenu? Myślę, że rola radnego sprowadzana jest w ten sposób do działań, które niepotrzebnie odciągają go od znacznie ważniejszych spraw. Zdarza się, że radni mówią nawet o konieczności wkręcenia żarówki, w tym czy innym zakątku miejscowości, którą reprezentują. Dlaczego, na miłość boską, nie wystarczy telefon do instytucji, której pracownicy biorą pensję za wykonywanie takich zadań. Zadań, podkreślam, nie wymagających nakładów finansowych, które trzeba uwzględnić w 143 zmianie Wieloletniej Prognozy Finansowej Gminy, która jest trafna jak wieloletnia szczegółowa prognoza pogody dla całego kontynentu?  

Zastanawiam się też, dlaczego poproszono mnie o zwrócenie uwagi na malowniczą wyrwę nad przepustem wodnym w wiejskiej drodze, bo ktoś, komu leży na sercu bezpieczeństwo przechodzących tędy ludzi nie wierzy, że jego telefon spowoduje, że ktoś się weźmie do pracy. Najlepiej teraz. Zanim się ktoś zabije, albo ulegnie poważnej kontuzji.

Byłam, widziałam. Dziura na wylot, widać przepływającą dołem wodę, zmieści nawet największą stopę w potężnym bucie. Ile czasu czeka się na załatanie takiej dziury? Mija kolejny dzień. Jak zostanie załatana? Na jak długo? Czy ktoś wpadnie na pomysł, że tak naprawdę sypie się cała konstrukcja przepustu i za chwilę wszystkie betonowe kręgi, z których jest zbudowany, zwyczajnie się załamią?

No tak! Wtedy postawi się odpowiedni znak i zamknie drogę dla jakiegokolwiek ruchu! To proste. Można to zrobić na drodze asfaltowej, tym łatwiej będzie na gruntowej.

Życie jest banalnie proste. Byle nie zapomnieć o oddychaniu, a pensja wpłynie na konto.

Poniżej, galeria zdjęć z opisem:

OLYMPUS DIGITAL CAMERAStudzienka nad przepustem – rok 2011

OLYMPUS DIGITAL CAMERATa sama studzienka – rok 2013 – efekt pracy mieszkańców.

OLYMPUS DIGITAL CAMERADziura nad kolejnym przepustem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAZabezpieczenie wykonał jeden z mieszkańców. Będziemy pilnie śledzić czy profesjonalne działania nie ograniczą się do… na przykład bardziej fachowego udrapowania taśmy.

Udostępnij:
2 komentarze
  1. No niestety takie życie – takie przyzwyczajenia – takie przyzwolenia.

    W każdej normalnej firmie taka osoba po prostu po tygodniu skończyła by swoją karierę na stanowisku no ale nie w tzw. budżetówce.

    Ja do dziś nie mogę pojąć jak można zgłaszając np. odbiór szamba – czekać nie wiadomo ile na realizację zamówienia i na dodatek upominać się o to co kilka dni!!

    Do tego najnormalniej trzeba się przyzwyczaić – ale nie zapominać, nie zapominać przy wyborze przyszłego włodarza – i mieć nadzieje że „przyszły” zrobi należyty porządek… a wybory tuż, tuż.

  2. Dziękuję za komentarz.
    Teraz powinniśmy spodziewać się inwazji napraw i drobnych remontów, skoro – jak zauważyłeś – wybory tuż, tuż 🙂
    A tak poważnie – rzeczywiście nie wolno przyzwyczajać się do takiego stanu rzeczy. Mamy prawo oczekiwać, żeby ktoś po prostu uczciwie wykonywał swoją pracę. Nie ma dla mnie znaczenia kim jest ten, kto go kontroluje: to może być ciągle ten sam „włodarz”, jak go nazywasz, ważne, żeby zwrócił na to uwagę i żeby nie była to tylko krótka przedwyborcza akcja…

Dodaj komentarz

Pola oznaczone * są obowiązkowe. Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.