O filmach…

Od razu zaznaczam, że to będzie  naprawdę o filmach.

Temat dobry jak każdy inny, wobec dojmującej nieobecności wydarzeń, które błagają, żeby je jak najszybciej opisać (bo uwielbiają być czytane, nawet przez tych, którzy tu „nigdy nie zaglądają”). Liczyłam trochę na Spotkanie Śmieciowe, ale kontrargumenty Śmieciobiorców były tak dobrze skrojone i tak gładko ogolone, że – jak słyszałam – każdy argument Śmieciodawców ześlizgiwał się jak samochody na moim ulubionym zakręcie 🙂 I znów trzeba czekać na Wielkiego Weryfikatora zwanego Życiem, żeby można było napisać następny pasjonujący protokół z kolejnego takiego spotkania…

Skupmy się więc na filmach:

…ale najpierw słowo wstępu: Należę do osób, które lubią sobie wynotowywać szczególne (tak, tylko z mojego punktu widzenia) w kontekście filmu czy książki zdania lub tylko frazy. Czasem ich sens jest tak uniwersalny, że niewiele brakuje, by zaistniały jako aforyzm. Odkryłam, że filmy z dużą ilością takich perełek nie muszą być perełkami i odwrotnie[*]. Jako przykład nasuwa mi się film „Powrót” (2003) w reż. Andrieja Zwiagincewa, gdzie – choć film uważam za wyjątkowo udany – zapamiętały mi się tylko słowa: „Ale jak?!”„Rączkami!”. Dzieło owo oglądałam z siedem lat temu, ale zapadł mi w duszę jak mało co. Bardzo dobre kino: bez wyścigów, strzelaniny, bijatyki, prześmiesznych dialogów i scen łóżkowych, a jednak!

Dziś – może trochę z okazji braku okazji – wybrałam się do kina w towarzystwie osoby tak oczytanej i ukulturalnionej, że aż bałam się swoich reakcji, jeśli dzieło nie trafi mi do gustu lub zbyt długo będzie szukało mojego intelektu, do którego – zawsze jest takie zagrożenie – być może zechce się odwołać… Nie było tak źle. Film jak film: Miłość, Przeznaczenie, walka Dobra ze Złem, czarnoskóre uosobienie Zła, biały koń o imieniu Wschodni Pies i, gdzieś w tle, wykład na temat Wartości.

W kategorii Przewrotne Kwestie, pierwsze miejsce zajmuje ciekawe spostrzeżenie Mistrza Zła – Demona: „To efekty uboczne nadają tej pracy sens!”

W kategorii Najlepsze Cytaty wygrywa…

…wypowiedź Czarnego Charakteru, który robi co może, żeby unieszczęśliwić ludzi, ale w rozmowie z szefem stwierdza z irytacją: „Cokolwiek zrobimy, nic nie zabija w nich nadziei. Przekazują ją sobie jak grypę w przedszkolu…”

Natomiast nie wiem do jakiej kategorii zaliczyć słowa, które w jakiś sposób podsumowują film o skądinąd szlachetnym przesłaniu: „Czy po to kochamy, żeby ratować?”

Niby banał i demagogia, ale gdyby odrzucić tak proste i łatwe podsumowania, to kto wie? Może „kochanie” to coś więcej niż instynkt przedłużania i ochrony gatunku? Może rzeczywiście zdolność do pokochania innego człowieka została nam dana przez Boga czy ewolucję (jak kto woli) po to, żeby ocalić w nas to co najlepsze, najdelikatniejsze, najbardziej ludzkie? Może to jest nasza jedyna broń w walce ze Złem, które tylko czeka, żeby przejąć nad nami kontrolę? Być może z tej umiejętności rozwinęła się nasza inteligencja, bo „kochać, to nie znaczy zawsze to samo” jak mówi piosenka… „Kochać” to znaczy analizować siebie, zmieniać, pokonywać egoizm, a nawet poświęcić swoje życie, jeśli tak potoczy się los…

Cóż, na zakończenie pozostaje mi tylko – z uwagi na wczorajszy Dzień Kobiet i jutrzejszy Dzień 40 Męczenników, który wielu mężczyzn (zwłaszcza żonatych) uważa za swoje święto – życzyć wszystkim:

 – nigdy nie gasnącej nadziei – cokolwiek się wydarzy,

– miłości, choć „czasem złe humory ma”

– i pracy, której nawet efekty uboczne mogą nadać sens 🙂

 A jakie cytaty z ostatnio oglądanych filmów lub czytanych książek zapadły Wam w pamięć?

————————


* …nie, nie chodziło mi o to, że perełki z dużą ilością filmów są filmami, tylko, że filmy z małą ilością takich perełek mogą być perełkami. Wszystko jasne? Zawroty głowy miną po kilku spokojnych oddechach…

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Pola oznaczone * są obowiązkowe. Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.