Trwa w najlepsze remont drogi nr 650, na który mieszkańcy naszej gminy czekali z utęsknieniem. Planowane zakończenie robót to czerwiec 2014 r. Do tego czasu kierowcy korzystający z drogi będą musieli uzbroić się w cierpliwość.
Cierpliwość ta jednak jest często wystawiana przez drogowców na próbę. Już wiosną powstały wyjątkowo długie wahadła z sygnalizacją świetlną. Przez długi czas od zebrania asfaltu z jednego pasa jezdni, na odcinkach z utrudnieniami nic się nie działo. Od czasu do czasu, w różnych lokalizacjach pojawiał się pojedynczy ciężki sprzęt, który pracował kilka dni i znikał. Co bardziej sceptyczni tracili nadzieję, że remont w końcu ruszy z kopyta. W końcu, z pierwszymi dniami czerwca zaobserwować mogliśmy wreszcie zwiększoną liczbę pracowników w pomarańczowych kamizelkach, którzy przemieszczali się na poboczach.
Remont zawsze wiąże się z utrudnieniami – wie to każdy, kto choć raz funkcjonował w remontowanym mieszkaniu ;). Dobrze by było, aby ekipa remontowa zwracała uwagę na fakt, że droga nadal jest użytkowana przez kierowców. Przy sygnalizatorach świetlnych nie ma żadnego numeru alarmowego, który pozwoliłby zgłosić usterkę. Takie sytuacje się zdarzały – długość wahadeł i głębokość wykopów uniemożliwia w takich przypadkach jazdę na tzw. „czuja”. Dwukrotnie w ostatnim czasie na trasie Srokowo-Węgorzewo zarwał się pod ciężarówką pas pozostawiony do ruchu. Rodzi się pytanie – dlaczego nie odciążono tej drogi przez umożliwienie przejazdu ciężarówkom po drodze nr 655 – Kąp – Wydminy – Olecko – Suwałki ( w chwili obecnej na tej „powiatówce” jest ograniczenie tonażowe do 15 ton, czyli żadna załadowana ciężarówka nie może tamtędy przejechać). Natomiast po remontowanej, osuwającej się drodze 40-tonowy kolos nie ma zakazu poruszania się.
Następny przykład braku planowania i procedur – kilka dni temu na remontowanym odcinku Kętrzyn-Srokowo na wysokości Sińca stanął dźwig. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego – przewrócił się ciężki sprzęt, trzeba go postawić. Po dojechaniu do miejsca zdarzenia kierowca zobaczył pana w kamizelce, który wstrzymał ruch. Kiedy kierujący ruchem zorientował się, że rząd samochodów grzecznie stoi w miejscu, odwrócił się na pięcie i poszedł kontemplować ciekawy widok z dźwigiem w akcji. Kierowcy samochodów skonsternowani czekali, aż ktoś łaskawie poinformuje ich o czasie, który będą musieli spędzić na drodze, ewentualnie o możliwym objeździe. Po dłuższej chwili co niecierpliwsi pofatygowali się do „inżyniera ruchu”, który powiedział, że nie wie ile będzie trwało podnoszenie sprzętu (miłosiernie dodał, że chyba długo), a na pytanie o objazd machnął ręką w stronę łąk – gdzieś tam podobno jest droga.
I na koniec jeszcze jedna obserwacja – jakiś czas temu na remontowanych odcinkach na trasie Srokowo – Węgorzewo wkopane zostały grube, betonowe krawężniki. Miały pewnie zabezpieczać remontowaną drogę przed korzeniami drzew w skrajni drogi, ale to moja dygresja, a laik ze mnie totalny. Nie zdążyliśmy oczu nacieszyć następnym etapem pracy drogowców, a już ekipa w pomarańczowych kamizelkach pieczołowicie wyrwała zamontowane krawężniki. Jeśli tego rodzaju działania będą się powtarzać, trudno będzie przeciąć wstęgę na wyremontowanej drodze w gorącym, przedwyborczym okresie.
Szczegóły nie do końca profesjonalnych działań przy budowie drogi mają też inny wymiar, a mianowicie: WYŁĄCZĄ/NIE WYŁĄCZĄ WODY. Srokowianie zwłaszcza mają z tym nie lada problem, podobno musieli się obywać bez wody przez wiele godzin, kilka dni z rzędu. Brak wody tylko pozornie nie jest dramatem: staje się nim, gdy mamy w domu małe dziecko lub obłożnie chorą osobę, np. taką, którą trzeba myć kilka razy dziennie i to nie z powodu potów… Kilkugodzinny brak wody to także rewolucja w rurach, gdy wreszcie zaczyna płynąć: rdzawy kolor, zapchane filtry, uszkodzone pompy. Kto właściwie za to odpowiada?
Kto się wstawi za mieszkańcami?
A przy okazji – jeśli już mowa o klęskach, jakich w ostatnim czasie Srokowo doświadcza: skąd się bierze fetor nad tą malowniczą wioską. Czytelnicy naszej strony piszą, że od kilku dni nie daje żyć, snują różne, przeciekawe przypuszczenia…
Tak więc – niby nic, niby sezon ogórkowy, ale jakże suchy, jakże cuchnący 🙁
Z tego co mi wiadomo, kilka dni temu przebudowa drogi została przerwana. Wykonawca nie płacił podwykonawcom, a więc tamci zwinęli swój sprzęt i zostawili niezły „pasztet” na drodze. W sobotę odjechała reszta część sprzętu. No i teraz dopiero mamy… drogę. A raczej to co z niej zostało. Niedawno ktoś poważnie uszkodził sobie samochód przejeżdżając przez miejsce pod którym zrobiony został przepust.
Miejmy nadzieję, że Zarząd Dróg szybko upora się z tym problemem i znajdzie się ktoś, kto profesjonalnie i poważnie podejmie się modernizacji naszej drogi.
Piękny nius…
Jakieś 2 miesiące temu na jednym z przepustów w Starej Różance jednym przejazdem skrzywiłem 4 felgi.
Niestety szary człowiek nie jest w stanie tego udowodnić.
No cóż Panie i Panowie, aby do zimy… 🙂
Fajnie będzie się jeździło jak zawieje i zamiecie.