Ho ho, śmieci zaczynają żyć własnym życiem: przyćmiły przygotowania do świąt i opóźniły przyjście wiosny, a pytanie „rozwiązywać czy nie rozwiązywać umowy o wywóz?” nabiera cech dylematu egzystencjalnego.
A może jednak wystarczy podejść do tego zdroworozsądkowo?
Otóż z punktu widzenia babuleńki mieszkającej pod lasem sprawa wygląda tak: przed chałupą stoi pojemnik na śmieci, co jakiś czas babuleńka wyrzuca tam to, czego nie zjadły kury, pies i kot, odpadki z ogrodu wyrzuca na kompostownik, papier służy do rozpalania w piecu, metal odbiera raz na jakiś czas „złomiarz” objazdowy, a plastik wyrzuca do wielkiego pojemnika ustawionego na drugim końcu wsi. Tak więc nie tylko ma tych śmieciuchów niewiele, ale na dodatek je segreguje zgodnie z 11 przykazaniem: „Nie będziesz mieszał odpadków, ani w żaden inny sposób szkodził środowisku swemu naturalnemu!”
Babuleńka nie posługuje się internetem i nie ogląda telewizji, bo jak wiadomo tam tylko sport, gołe panie i panowie w przebraniu polityków; słucha za to radia. Tego radia. Kiedy listonosz mówi jej, że wyszła nowa ustawa i mają się zmienić przepisy na temat wywozu śmieci i że kto inny ma to robić za inną stawkę, a z dotychczasowym odbiorcą trzeba CHYBA zerwać umowę, babuleńka już przy słowie „ustawa” zaczyna odmawiać różaniec, a po wyjściu listonosza spluwa przez lewe ramię i mruczy: „Wymysł szatana!”
Skąd więc taki obywatel ma wiedzieć, że cokolwiek się zmienia? Ano powinien dostać oficjalne pismo.
A dopóki nie dostanie informacji, że ktoś inny (taki to a taki) będzie wywoził jego śmieci (wtedy a wtedy; za taką to a taką kwotę), które powinny czekać w siedemnastu różnych pojemnikach (tu powinien się pojawić mały test sprawdzający zdolność rozróżniania kolorów i informacja o tym, w jakim trybie te pojemniki należy zakupić lub będzie się zakupowało co miesiąc do końca życia – patrz: http://www.srokowo-online.pl/2013/03/25/kij-w-srokowisko-4/) – nie ma podstaw, żeby lecieć rozwiązywać z kimś umowę.
Krótko mówiąc:
– podpisaliśmy umowy z komunalnikiem i on jest zobowiązany wywozić nam śmieci do chwili jej rozwiązania z trzymiesięcznym wypowiedzeniem – do tej chwili wszystko jasne, ale:
– chodzą słuchy, że od 1 lipca ktoś inny PODOBNO będzie wywoził nasze śmieci – nie wiemy czy to prawda, nie wiemy kto, nie znamy szczegółów tylko przypuszczenia, nic nie zostało OGŁOSZONE tak, żeby wszyscy, a zwłaszcza babuleńka z krańca wsi, o tym się dowiedzieli.
Pytam więc:
– czy mamy podstawę do rozwiązywania jakichkolwiek umów?
– a jeśli to tylko pogłoski i 1 lipca okaże się, że po zerwaniu umowy z komunalnikiem nikt nie odbierze naszych śmieci? Czy nie zmusi nas to do podpisania umowy z kimkolwiek za każdą cenę byle się tych śmieci pozbyć?
– a jeśli wszystko podyktowane jest ustawą, a ona poparta uchwałą i jest takie oczywiste, że komunalnik nie będzie wręcz miał prawa wywozić naszych śmieci, to jakim cudem może pobierać opłaty za usługę, której nie będzie wykonywał? Innymi słowy: czy umowa nie może ulec po prostu wygaśnięciu na skutek decyzji niezależnych od nas i od komunalnika?
– CZY URZĄD GMINY NIE POWINIEN NAM TEGO WSZYSTKIEGO WYJAŚNIĆ NA CZAS I NIE STAWIAĆ NAS W SYTUACJI ZGADUJĄCYCH PRZYSZŁOŚĆ? Czy zamieszczenie 22 marca 2013 r. informacji, na oficjalnej stronie gminy wyczerpuje zakres możliwości poinformowania społeczeństwa w tej kwestii? Zwłaszcza, że jest ona umieszczona przed podjęciem uchwały, która dopiero nada bieg sprawom, tym bardziej, że właśnie tam czytamy: „Ustawa obliguje gminę po podjęciu uchwał, stanowiących podstawę nowego systemu gospodarki odpadami komunalnymi, do przeprowadzenia kampanii informacyjnej o obowiązkach właścicieli nieruchomości, wynikających z tychże uchwał, a także o terminie wdrożenia nowego systemu. Kampania ta powinna się odbyć z odpowiednim wyprzedzeniem, tak aby właściciele nieruchomości mieli czas na ewentualne rozwiązanie umów.”
– Czy tylko mi się wydaje, czy nasza gmina znów wpadła w poślizg czasowy i zanim podjęto uchwałę już nas informowano o jej skutkach? Przy czym „nas” dotyczy osób namiętnie szukających informacji. Czy pozostałych zaliczono do grona wykluczonych?
Czy tu komukolwiek na czymkolwiek jeszcze zależy?
No to teraz już nic nie wiem 🙁
Czy i kto może udzielić BARDZO KONKRETNYCH INFORMACJI? To znaczy wiarogodnych, prawdziwych. Czy będzie jak z jegławską szkołą? Znowu coś wyskoczy jak diabeł z pudełka?
Mam takie wrażenie, że w Naszej Gminie jest tak chyba zawsze, że za późno się wszystko ogłasza i podaje do wiadomości ludności, więc pewnie i tym razem dowiemy się o wszystkim „za pięć dwunasta”. A potem Radni i Wójt powiedzą nam „no przecież było mówione”, tylko gdzie było mówione na sesjach gdzie słyszą to tylko oni.
Oj źle się dzieje źle.
Może oprócz terminu „Wykluczeni”, powinniśmy być także nazwani „Ignorowani”… albo „Nieważni”. Po ciągle powtarzających się, takich jak ta śmieciowa, sytuacjach, można tak się czuć.
A co to kogo obchodzi, że wiele osób nic nie wie na ten temat, albo wiedzą niewiele i to tylko z plotek?
Naszym władzom to bardzo na rękę, gdyż poinformowany obywatel – to niebezpieczny obywatel. Jeszcze zacznie (jak Ci tutaj) wydziwiać – co gorsza! – wymagać!! A to już staje się niebezpieczne, a jakie utrudnienie! Jeszcze tylko brakuje by o wszystkich poczynaniach naszych władz trzeba było informować! Przecież to nie pro-wyborcze!!
A tak siedzą sobie cicho ludziska w chałupach, może jednemu czy drugiemu coś tam błyśnie przez chwilę, ale nie na tyle, by zawracać szacownej władzy głowę swą osobą. Są szczęśliwi z tej niewiedzy, nie czepiają się nikogo ani niczego, a jak przyjdzie rachunek, to i tak nie zapłacą – bo z czego…
Po co siać więc zamęt? Czy do tej pory było źle? No naprawdę, w ogóle nie wiem o co wam chodzi… 😉
Nawet jeśli babuleńka dostanie pismo, prawdopodobnie tylko padnie na zawał, że znowu za coś musi płacić. Polskiej gwary urzędniczej taki zwykły gorol nie zrozumie.