Tak się zastanawiam…
Za chwilę minie miesiąc od tego Wydarzenia, a jeszcze nikt o nim nie napisał. Nasz portal posiada swojego Nadwornego Informatora, Spolegliwego Dyplomatę, Dyżurnego Malkontenta (zwanego: Narzekaczem, Prześmiewcą, Krytykantem i… na pewno jeszcze jakoś soczyście), jak również Notorycznie Sarkastycznego Cynika do znudzenia zmuszającego dziewięciu (w porywach: jedenastu) wiernych czytelników do rozmyślań: czy ktoś kogoś obraził czy nie (jeśli tak – to kogo, jeśli nie – to skąd wiem, że i tak ktoś się obrazi?) – a żaden z nich jeszcze nie opisał tego Wydarzenia.
A jest o czym pisać.
Wierni czytelnicy czekali – a jakże – wiernie.
Niewierni zerkali z ukrycia od czasu do czasu i pytali: „Dlaczego nikt nic nie pisze?” Ale sami też nie napisali…
…albowiem co innego jest krytykować i narzekać po cichu, a co innego chwalić głośno; co innego od czci i wiary odsądzać sarkastycznego malkontenta, a co innego pokazać, że – o proszę – są w naszej gminie Wydarzenia warte pochwały…
Bo najlepiej jest siedzieć cichutko – nie chwalić i nie narzekać, bo od krytyki świat się nie zmieni, a od pochwały ludzie puchną albo się zastanawiają czy szczera jest (swoją drogą ciekawe jest to, że nigdy nie zachodzą w głowę czy krytyka jest autentyczna, zawsze mają pewność, hmmm….)
Na szczęście (zwłaszcza dla mnie) portal ma mnie – a co mi tam, napiszę!
Do rzeczy więc:
19 stycznia tego roku w srokowskiej szkole odbyła się impreza tradycyjnie zwana „Choinką”, ale chyba nikt nie zauważył, że żadnej choinki tam nie było. Śmiem twierdzić, że nawet gdyby pod sufitem unosiło się stado łaciatych słoni – też nikt by ich nie zauważył, bo… nie było sufitu, lecz sklepienie kopuły cyrkowej!
W tym momencie uświadomiłam sobie, że nie da się opowiedzieć tego, czego byliśmy świadkami. Chyba przeceniłam swoje reporterskie zdolności. A może to sen był?
Bo czy jest możliwe, że w jednym dniu, w niewielkiej szkółce na peryferiach wielkiego świata, przez kilka godzin mogliśmy podziwiać:
– prawdziwe popisy cyrkowe w wykonaniu artystów w wieku od 5 do 13 lat?
– a wśród nich akrobatów, tancerzy, karateków, żonglerów, wyborowych strzelców, klownów, magików?
– scenografię, która bez trudu przeniosła widzów w magiczny świat cyrku; nie trzeba być znawcą, żeby się domyślić ile to wymagało przemyśleń, planowania, gromadzenia materiałów i argumentów, żeby zachęcić innych do pomocy i udziału…
– synchronizację muzyki i światła z poszczególnymi numerami?
– profesjonalną konferansjerkę?
Ale nie to zachwycało najbardziej, nie to stanowiło o sukcesie, choć gdyby na tym poprzestać i tak zostałby odniesiony.
Najpiękniejsze w tym dniu było to, że udział brali wszyscy uczniowie poszczególnych klas. Mało tego: razem z nimi – co ja mówię: na równi z nimi – w charakterze artystów cyrku występowali ich wychowawcy. Niepojęte! Mało tego: wisienką na torcie był występ dyrektora i pani katechetki – brawurowy, profesjonalny i przezabawny. CHAPEAUS BAS!
Jeśli ktoś chciałby się przyczepić, to najwyżej do:
– tresury małych kotków; były takie słodkie, takie grzeczne, tak się starały – publiczność pozostaje w nadziei, że – pomimo bata w rękach treserki – nie zostało naruszone żadne z praw zwierząt 🙂
– warto zorganizować dodatkowe zabezpieczenia dla gości specjalnych, takich jak Cezario Kid (proszę wybaczyć błędy w pisowni), posługujących się bronią palną tak doskonale, że jednym nabojem rozszczepianym w locie na ostrzu noża trafiają w dwa balony oddalone od siebie na odległość uniemożliwiającą taki manewr! Przecież mógł się zdarzyć rykoszet! Niemniej należy się ukłon w stronę owego strzelca o tak nieprzeciętnych zdolnościach, że w życiu bym nie podejrzewała – no, no… 🙂
Proszę Państwa, wiele zostało już powiedziane i wiele jeszcze powiedziane będzie, ale w tym momencie muszę przyznać, że ten jeden dzień, ta jedna impreza więcej spowodowała przewartościowań w niejednym sercu i umyśle niż tysiąc zdawkowych zapewnień. Szkoła, którą stać na takie numery nie może być niefajna.
Tak więc nasze fajne dzieci trafiły do fajnej szkoły. A jeśli zdarzy się zgrzyt? Damy radę!
Niech matki i ojcowie tego Wydarzenia przyjmą serdeczne wyrazy uznania i podziwu – są naprawdę zasłużone. Bez dzieci-uczniów-artystów nawet najlepsze pomysły matek i ojców nie miałyby szans zobaczyć światła dziennego. Tak więć dzieciaki kochane: jesteście wielkie! (nie tylko te na szczudłach 🙂 W tym momencie jestem wyrazicielem opinii wielu osób, ale chciałabym, żeby one same zabrały głos. Klawiatura nie gryzie – spróbujcie.
Ps. Po krótkim wahaniu postanowiłam nie wspominać o czarnym teatrze i inscenizacji sztuki napisanej przez jedną z uczennic klasy czwartej. Nie odważyłam się, bo w to na pewno nikt nie uwierzy!
Racja, racja, cyrk był rewelacyjny, dzieci spisały się na medal. Czegoś tak fajnego nie było już dawno, dawno…
Świetne, wręcz profesjonalne pokazy żonglerki (przemienna żonglerka dziewczyny i chłopca – super!!) czy maluchy doskonale radzące sobie z wielką, ciężką chustą edukacyjną, gdzie na zakończenie pokazu zrobiły namiot! Majstersztyk!!
Kolorowo, wesoło, pozytywnie 🙂 Oby było więcej takich imprez!
Należą się gratulacje wszystkim organizatorom i uczestnikom. Z tego co wiem pomysłodawcą i głównym reżyserem była p. Aneta Wereda. Pamiętam „bal wenecki” kilka lat temu i choinkę w konwencji techno. Przy tamtych imprezach też dużo się napracowała i efekt był powalający, przy tamtych imprezach zaangażowana była chyba także p. Ala Barul.
Impreza była oszałamiająca. Włożono w przygotowania baaaardzo wiele pracy. Gratuluję pomysłów. Każda klasa przedstawiała coś innego. Wszyscy zaangażowani. SUPER.