Kij w Srokowisko

Cz.3 Reperkusjum kontinuum bęc
No więc mamy reperkusje zamknięcia szkoły w Jegławkach. Tak, te których miało nie być.
Proszę zauważyć, że zaczęły wypełzać ze swych nor jeszcze przed zamknięciem szkoły. Myślę, że najciekawsze ciągle przed nami.
Ale do rzeczy:
11 maja (tak, tego roku) dyrektor szkoły zaprosił rodziców przedszkolaków, zerówkowiczów, przyszłych pierwszaków i potencjalnych przedszkolaków na spotkanie. Na pewno chciałby je nazwać informacyjnym.
Albo organizacyjnym.
A wyszło spotkanie pod hasłem „Propozycja pod presją”.
Rodzicom wytłumaczono – używając cierpliwości, lekceważenia i niechęci w sprawiedliwie [1] odmierzonych dawkach [2] – że oto przyszedł czas, kiedy nie decyduje się o wysłaniu dziecka do szkoły na podstawie jego dojrzałości, lecz według dość skomplikowanego klucza opracowanego przez któregoś niezwykle błyskotliwego urzędnika w chwili, gdy dotarło do niego, że oto w szkole znalazło się za wielu uczniów. Nieprawdopodobne, ale przecież nikt nie mógł tego przewidzieć! Powszechnie wiadomo, że przedszkolaki i pierwszaki to podstępne bąki wyrastające na drzewach zaraz jak tylko trochę się ociepli!
Rodzice obecnych zerówkowiczów dowiedzieli się więc, że powinni wysłać swoje dzieci do pierwszej klasy, nawet jeśli ich nauczycielka odradza ten ruch ze względu na niedojrzałość dziecka.
Niektórzy wzruszyli ramionami i zaczęli wpisywać swoje dzieci na listę pierwszoklasistów, no problemo! Wtedy usłyszeli, że pierwszaków nie może też być za wielu, bo jeśli klasa przekroczy pewną magiczną liczbę, trzeba by ją podzielić na dwie grupy, a tego byśmy nie chcieli, albowiem warunki lokalowe kiepskie, więc nie rozpędzajmy się.

…W ten sposób zwolniło się miejsce dla dzieci, które mogą podjąć naukę w tzw. zerówce, czyli rozpocząć przygotowanie przedszkolne. Dzieci sześcioletnie miały to miejsce zapewnione z góry, natomiast pięciolatki mogą odbyć przygotowanie przedszkolne (rozumiane jako przed-szkolne) w przedszkolu. To znaczy tak się wydawało rodzicom, bo właśnie dowiedzieli się, że jeśli zostawią swoje dzieci w przedszkolu, tym samym zablokują miejsca dzieciom młodszym – trzy i czteroletnim. Tak więc decyzja, czy dziecko pięcioletnie pójdzie do zerówki czy nie, przestała być w naszej gminie decyzją znających swoje dziecko rodziców, lecz zewnętrznym przymusem: nie wyślesz dziecka do zerówki = odbierasz innemu dziecku możliwość uczęszczania do przedszkola (którego sens istnienia nie tak dawno poddawany był w wątpliwość).
Część rodziców wzruszyła ramionami i zaczęła zapisywać swoje dzieci do zerówki, ale uwaga! nie rozpędzajmy się, bo jeśli ilość dzieci przekroczy pewną magiczną liczbę, trzeba będzie podzielić zerówkę na dwie grupy, a tego byśmy nie chcieli, albowiem warunki lokalowe na to nie pozwalają.
I wszystko byłoby tak pięknie, gdyby nie pytania, które zaczęły się pojawiać jak pajęczyny podczas wizyty teściowej, czyli złośliwie i podstępnie. No, przekonajcie się sami:
– Czy dziecko pięcioletnie dojeżdżające na zajęcia w zerówce ma zapewnioną opiekę przed i po zajęciach, aż do chwili odjazdu? Czy to prawda, że uczniowie zerówki nie są objęci opieką świetlicową i powinni być dowożeni i odwożeni przez rodziców? Czy to znaczy, że powinnam zwolnić się z pracy, aby przywozić i odwozić dziecko, bo szkoła sugeruje, że powinnam je wypisać z przedszkola i wysłać do zerówki?
– Dziecko pięcioletnie, dla własnego bezpieczeństwa, powinno być dowożone i odwożone zaraz po zajęciach przez rodziców. Chyba wszyscy rozumiemy, że pięciolatek nie powinien dojeżdżać z gimnazjalistami! Proszę się zastanowić.
– A zapis w ustawie o systemie oświaty? Cytuję: „Jeżeli droga dziecka pięcioletniego z domu do najbliższego publicznego przedszkola, oddziału przedszkolnego w szkole podstawowej lub publicznej innej formy wychowania przedszkolnego przekracza 3 km, obowiązkiem gminy jest zapewnienie bezpłatnego transportu i opieki w czasie przewozu dziecka (…)”
– Ale to tylko papier!

– A jeśli okaże się, że nie ma już miejsca w zerówce, a ja chcę żeby moje dziecko tam uczęszczało, to co?
– Wtedy panie przedszkolanki poprowadzą zajęcia dla takiej grupy dzieci podczas normalnych przedszkolnych zajęć, jednocześnie opiekując się trzy i czterolatkami. To naprawdę dobre nauczycielki, dadzą sobie radę.

– A jeśli takich pięciolatków będzie dużo, to które trzy i czterolatki będą miały pierwszeństwo przy zapisywaniu ich do przedszkola?
– Te, które zostaną zapisane na 9 godzin.

… było tego więcej, ale i tak wnioski są ważniejsze:

1. Nie wolno dopuścić, by w pierwszej klasie choć jedno miejsce pozostało puste. Każdy pierwszoklasista jest wart ok. 8 tys. (100% subwencji), naprawdę warto przekonać rodziców, że pierwsza klasa to fajna sprawa, nawet, gdy ich dziecko nie umie rozróżniać kolorów!
2. Ponieważ każdy zerówkowicz od roku szkolnego 2012/2013 jest wart ok. 4 tys. (50% subwencji), przestaje być ciężarem dla gminy, a staje się jej błogosławieństwem. Nie opłaca się organizować dodatkowej grupy w przypadku „nadliczebności” pięciolatków objętych obowiązkiem przygotowania przedszkolnego. Po prostu upcha się je w przedszkolu, subwencja będzie płynąć wartkim strumieniem, a odpowiedzialność za to przygotowanie zrzuci się na przedszkolanki, które zamiast przygotowywać do szkoły pięciolatka, będą przytulać wystraszone trzylatki, wycierać im nosy i pupy, jednocześnie dzielnie walcząc z agresywnymi, tudzież rozbrykanymi czy znudzonymi czterolatkami. Jeśli taki pięciolatek pójdzie źle przygotowany do pierwszej klasy – oj! będzie przykro organowi prowadzącemu!
3. Miejsca nie obstawione przez pięciolatki zostaną wypełnione dziećmi zapisanymi na 9 godzin, bardzo to odciąża gminę w jej trudzie utrzymania przedszkolaka w punkcie przedszkolnym. Za każde dziecko rodzice zapłacą ok. 200 zł na miesiąc (nie licząc wyżywienia), co daje ok. 2000 zł rocznie.
4. Jak wszystko dobrze pójdzie liczba dzieci przyjętych na pięć BEZPŁATNYCH godzin będzie minimalna [3] .

Na ostatniej sesji udało mi się wyłowić z powodzi słów takie oto stwierdzenie radnego Szepietowskiego: „zamknięcie szkoły w Jegławkach, to co jest zaproponowane przez organ prowadzący jest, co tu dużo mówić, rozwiązaniem niemal bezbolesnym dla wszystkich i tak jak wyraziłem się na komisji, wiele samorządów klaskałoby w ręce i się cieszyło, że mogło w ten sposób zreformować oświatę bezboleśnie, bez jakiejkolwiek szkody i uszczerbku dla dzieci, może troszeczkę rezygnacji z jakiegoś luksusu”.

Gratuluję rozeznania w sytuacji i samozadowolenia.
Nie ma to jak „niemal” bezbolesne rozwiązania. Brzęk monet jest tu niemal niesłyszalny…

———–
1] Sprawiedliwość, nie zapominajmy, jest jak krasnoludek: nie musimy go widzieć, wystarczy, że ktokolwiek w niego wierzy, to dla wielu wystarczający dowód istnienia.
2] Sprawiedliwość w tym przypadku była dawkowana według prostego wzoru: cierpliwość dla pokornie słuchających, lekceważenie dla zadających pytania, niechęć dla pytających więcej niż raz. Trzeba tu zaznaczyć, że waga pytań nie miała znaczenia, albowiem szybko okazało się, że każde pytanie jest trudne, więc to oczywiste, że grzeczność nakazywała go nie zadać. Zawsze okazujemy lekceważenie i niechęć dla niegrzecznych osób, prawda?
3] … a jak pójdzie świetnie to będzie równa zeru!

Udostępnij:
30 komentarzy
  1. Piątkowe spotkanie w szkole było chyba farsą. Radni, którzy tak bardzo byli wcześniej rozeznani w „wyżach i niżach” demograficznych Jegławki i okolicznych szkół przegapili „przeludnienie” u najmłodszych dzieci w przedszkolu i „zerówce”.
    Jeszce nie tak dawno Pan Dyrektor SP w Srokowie zapewniał, że miejsca w Srokowskiej Podstawówce jest pod dostatkiem,zmieści się Jegławka a nawet może Solanka. Teraz nie potrafi znaleźć jednej wolnej sali dla drugiej grupy „zerówkowiczów”. Jego zdaniem w szkole nie ma takich możliwości. Należałoby wybudować nowe pomieszczenia, a to przecież koszty: projektów, budowy itp., Klasy nie ma i koniec! A tak na prawdę, przy odrobinie dobrej woli i chęci klasa by się znalazła, ale tak jak napisała Hexa, uciekłyby wówczas pieniądze.
    Na spotkaniu zabrakło Pana Wójta ( bał się chyba tłumu) i Radnych, którzy tak chętnie podnosili ręce, aby zamknąć szkołę w Jegławce. Oni wówczas nie widzieli żadnych problemów, więc niech teraz pomogą rozwiązywać powstałe. Na „placu boju” pozostał tylko Dyrektor, który nie zawsze radził sobie z odparciem ataków.
    Pan Dyrektor zachęcał rodziców dzieci 6-cio letnich, aby puszczali swoje pociechy do I klasy, odwołując się często do tzw. „dobrych przykładów” z Jegławki, gdzie połowa uczniów w klasie I-wszej to sześciolatki. A ja pytam – ilu uczniów jest w takiej klasie? 10 – cioro, czy 25 – cioro? Przy małej grupie łatwo prowadzić zajęcia, gdy pięcioro z nich to sześciolatki, a druga połowa to siedmiolatki. Jak wygląda jakość nauczania gdy 11-cioro dzieci to siedmiolatki, a 14 – scioro to sześciolatki?
    Wniosek jest jeden – to nie szkoła pójdzie na ustępstwa, ale mają to zrobić rodzice, żeby Gmina miała pieniądze i mogła je dalej bezmyślnie trwonić.

  2. Dzieci sześcioletnie mogą iść do I klasy, lub zostać drugi rok w zerówce. Natomiast dzieci pięcioletnie, czy tego chcą czy też nie, są objęte OBOWIĄZKOWYM przygotowaniem przedszkolnym. Przygotowanie to może odbyć się w przedszkolu, oddziale przedszkolnym zorganizowanym w szkole podstawowej itd, itp.
    Nie jest zatem ważne, gdzie pięciolatki będą przebywały, ale ważne jest jakie warunki do tego przygotowania będą miały. Dla nas rodziców oczywiste było, że powstaną dwie grupy przygotowania przedszkolnego. Niestety, już na „dzień dobry” dyrektor powiedział, że to nie wchodzi w grę. Jak rodzice nie poślą sześciolatków do I klasy, to pięciolatki zostają w przedszkolu wraz z trzylatkami i czterolatkami.
    Postawiono rodziców pod ścianą. Posłać swoje dziecko do pierwszej klasy i dać miejsce rocznikom młodszym, cz tez nie? Wynika z tego, że to nie szkoła jest tu winna za powstałe zamieszanie, ale chyba rodzice – dlaczego nie chcieli puścić sześciolatka do pierwszej klasy? Tyle problemów by się rozwiązało. Pięciolatki mogłyby przejść do tzw. „zerówki” i nie musiałby przygotowywać się (może do pierwszej klasy) z trzy i czterolatkami w jednej sali, a i maluszki, szczególnie te, które zamierzały przyjść na 5 godzin miałyby większe szanse dostania się – bo niestety ich rodziców nie stać, żeby zapłacić za ich 9-cio godzinny pobyt.
    Kilkoro rodziców, słysząc o zagrożeniu, iż ich pociecha mogłaby nie dostać się do przedszkola, natychmiast gorączkowo przepisało dzieci na pobyt 9-cio godzinny. Im może się uda i zostaną przyjęte. A co z tymi, które teraz, jako trzylatki uczęszczały na zajęcia w ramach podstawy programowej (5 godzin dziennie – bezpłatnie) – czy będą przyjęte do przedszkola? czy będą musiały „posiedzieć” rok w domu, aby ponownie wrócić, ale już jako pięciolatki?
    Pytań było tak wiele, że na niektóre z nich nie dostaliśmy odpowiedzi, albo odpowiedź była w dwóch wersjach ( raz negatywnej, a raz pozytywnej) – zależało to od tego, który z rodziców bardziej naciskał.
    Teraz zostaje nam tylko czekać. Co dalej? ile sześciolatków pójdzie w końcu do pierwszej klasy!

  3. Dzięki za dodatkowe uwagi do problemu sygnalizowanego przez Hexę13. Bez tego ktoś mógłby pomyśleć, że to kolejny odcinek przygód Nowego Sąsiada.
    Chociaż…
    Odnoszę wrażenie, że czasem rzeczywiście dochodzi do przecieku między światem wirtualnym i realnym.
    A może odwrotnie?
    Zresztą to bez znaczenia.

  4. Jeśli dobrze zrozumiałam, to potrzebne są dwa oddziały zerówki, na co nie ma zgody urzędników? Pięciolatki w przyszłym roku mają obowiązek zaliczyć zerówkę, gdzie spotkają się z sześciolatkami, których rodzice nie zdecydowali się posłać do I klasy. Czyli jeden rocznik może być bardzo duży – może ktoś wie, ile może liczyć ta grupa, oczywiście licząc dzieci z Jegławek? W przypadku, gdy dzieci nie zmieszczą się w „zerówce” w szkole, część z nich będzie przerabiać „zerówkę” w przedszkolu, razem z trzy- i czterolatkami, przy okazji zmniejszy się liczba miejsc dostępnych dla młodszych dzieci. Drugi oddział „zerówki” rozwiązałby problem przeludnionego przedszkola i nierównego startu dzieci ze szkolnej „zerówki” i tych, które ewentualnie będą przygotowywać się do I klasy w przedszkolu. Skomplikowane to jak diabli, pytanie jak można ten problem rozwiązać – jedynie wspólne spotkania dyrekcji szkoły z rodzicami pozwolą porozumieć się i znaleźć płaszczyznę porozumienia. Wszystkim stronom życzę dobrej woli i chęci zrozumienia swoich racji. Czas na konstruktywne rozmowy, celowo nie używam sformułowania „konsultacje społeczne”, bo na niektórych działa jak czerwona płachta na byka.

  5. No i statystyka rypła. Zaczynają się ukazywać ukryte koszty likwidacji szkoły w Jegławkach. Może Rada Gminy przewalczy wstyd i jeszcze raz rozpatrzy tę sprawę (uchylenie uchwały o likwidacji jeżeli nie w trybie nadzoru wojewody, to własnym działaniem). Warunek aby chcieć i umieć zmusić Wójta do przedstawienia rzeczywistych kosztów likwidacji. Pamiętać też trzeba o angażach dla wszystkich pracowników szkoły (obietnica Wójta ??????) A jeszcze wliczyć to co zostało w tej szkole zrobione ze środków unijnych i czy nie będzie trzeba zwracać. I jakie są plany i koszty zagospodarowania nieruchomości poszkolnej.

  6. Tak czytam i czytam i oczom nie wierzę, czy ja w piątek uczestniczyłam w tym samym zebraniu???????…..
    O czym wy mówicie?! Owszem spotkanie było, oczywiście problem jest ale na jakie pytania wy nie dostaliście odpowiedzi?! I kto je miał udzielić?!! Wójt???????????????? Co miał niby powiedzieć” Drodzy rodzice przedszkolaków i zerówki, liczebność grup prezentuje się według wzoru”?!!!!!!!!! Nie bądźcie śmieszni. Gdzie, w której gminie tak To było spotkanie informacyjne- pokazujące stan rzeczy po to aby rodzice, którzy nie podjęli jeszcze decyzji mogli rozważyć dwie strony medalu. Skoro rodzic 6 latka rozważa czy puścić dziecko czy też nie to zapoznając się z faktami ma pełen obraz- albo w tym roku puszczam wcześniej dziecko i jest w pierwszej klasie, albo zostawiam i z pełną świadomością posyłam do bardzo licznej klasy… Uważam że takie postawienie sprawy jest ok. A to ilu rodziców się zdecyduje… ludzie, jest maj… Nie wszyscy rodzice, z tego co wiem, w ogóle zastanawiali się nad podjęciem takiej decyzji. Samej mi jest żal że moje dziecko być może nie zostanie przyjęte do przedszkola ale wylewanie kubła żalów i wściekłości do wiadomości całego społeczeństwa to chyba już przesada. A co do innych pytań, to spotkanie dotyczyło przyjmowania dzieci do zerówki i przedszkoli a nie form dojazdu. Owszem jest to problem, ale poruszany zwykle na każdym spotkaniu rodziców…. Czy przy każdej okazji musimy to samo wałkować???? Problem jest nie rozwiązany to może trzeba zebrać zainteresowanych i z panem dyrektorem zorganizować oddzielne spotkanie… A TAK JUŻ NA SAM KONIEC, JAK SIĘ KOMUŚ BARDZO NIE PODOBA FORMUŁA PRZEDSZKOLA, MOŻE JESZCZE WOZIĆ SWOJE DZIECKO DO KĘTRZYNA CZY WĘGORZEWA- TAM JEST WSZYSTKO OK I TANIO I TAMTEJSZĄ GMINĘ MOŻNA WSPOMÓC FINANSOWO.

  7. a i jak widać na załączonym obrazku, wszyscy wypowiadający się są niezwykle merytorycznie i praktycznie przygotowani do wyrażania opinii w zaistniałej sytuacji. Każdy z Państwa ,jak rozumiem, posiada wiedzę z dziedziny prawa, finansów, zarządzania zasobami ludzkimi , zarządzania oświatą i posiada wieloletnia praktykę w zarządzaniu szkołą, przedszkolem, w ogóle całą gminą!!!!!Pogratulować!!! I na wójta, dyrektora najmniej startować!!!! z Taką wiedzą????????? Z miejsca przyjmą!!!!!!!!!!

  8. do k.kok – co to oznacza – „albo w tym roku puszczam wcześniej dziecko i jest w pierwszej klasie, albo zostawiam i z pełną świadomością posyłam do bardzo licznej klasy…” – obowiązkiem rodzica jest podjąć decyzję o zdolności dziecka do nauki szkolnej ale nie może się to odbywać pod presją nauki przez następne 6 lat w liczniejszej lub mniej licznej klasie. To organ prowadzący szkołę ma tak dostosować sieć szkolną aby zaspokoić potrzeby mieszkańców. Do tego właśnie potrzebna jest wiedza z zakresu prawa, finansów i zarządzania zasobami ludzkimi. No chyba organ taką wiedzę posiada? Posiada?
    Druga sprawa – ten portal powstał dla tych wszystkich, którzy chcą się swoimi przemyśleniami a czasami emocjami podzielić, tak jak ty k.kok. Takie są zasady demokracji. Czasami jest to głos krytyki, ale on też jest ważny – mądrzy ludzie z krytyki wyciągają wnioski, zmieniają swoje poglądy, mogą się z tą krytyką nie zgadzać, ich prawo. Ale tych drugich też prawo;)

  9. Gdy @k.kok pisze „A co do innych pytań, to spotkanie dotyczyło przyjmowania dzieci do zerówki i przedszkoli a nie form dojazdu. Owszem jest to problem, ale poruszany zwykle na każdym spotkaniu rodziców…. Czy przy każdej okazji musimy to samo wałkować???? Problem jest nie rozwiązany to może trzeba zebrać zainteresowanych i z panem dyrektorem zorganizować oddzielne spotkanie…” – nie mogę się oprzeć wrażeniu, że generalnie problemy innych nudzą ją i irytują. Wszystko wskazuje na to, że @koko stoi na stanowisku, z którego te problemy wyglądają śmiesznie i tak jakoś… maluczko. Przy tym jest osobą wierzącą w to, że wystarczy zorganizować oddzielne spotkanie, by pan dyrektor pochylił się nad ich kłopotem i w mig wszystko przeorganizował. Spotkanie musi być oddzielne; niedługo w szkole zacznie się organizować oddzielne spotkania dla rodziców dzieci dojeżdżających, bo „tubylcy” mają po dziurki w nosie wałkowania tych problemów z dojeżdżaniem, zepsutymi autobusami i wulgarnymi kierowcami. W ogóle dzieci dojeżdżające powinny nosić jakieś naszywki i nie za bardzo integrować się z „miastowymi”, bo nie wiadomo co z tego może wyniknąć…
    @k.kok radzi niezadowolonym z formuły przedszkola wożenie dzieci do Kętrzyna czy Węgorzewa, ironię podkreślając przy użyciu wielkich liter. Proszę sobie wyobrazić, że wiemy o istnieniu świata poza Srokowem. Wielu już wyjechało. Bardzo daleko. Nie sądzę, żeby @k.kok chciała tu zostać całkiem sama, jako jedyna zadowolona. Chciałabyś? Może już czas abyśmy wspólnie zastanowili się nad rozwiązaniem – niekoniecznie własnych – problemów? Pierwszym krokiem do tego zastanawiania jest przekazanie informacji, że problem istnieje, już czas przestać udawać, że nikt nic nie wie.
    Kiedy nie można mówić otwarcie, rodzą się plotki.
    Kiedy nie można zadawać pytań, to znaczy, że ktoś boi się odpowiedzi.
    Lepiej podyskutować na forum niż obrażać się prywatnie o jakieś półsłówka. To nie ma nic wspólnego z wylewaniem kubła żalów, a tym bardziej nie ma tu wściekłości. Przynajmniej na razie.
    No i jeszcze jedno – @k.kok pisze: „Każdy z Państwa ,jak rozumiem, posiada wiedzę z dziedziny prawa, finansów, zarządzania zasobami ludzkimi , zarządzania oświatą i posiada wieloletnia praktykę w zarządzaniu szkołą, przedszkolem, w ogóle całą gminą”.
    Otóż nie.
    Wszystko wskazuje na to, że nikt w tej gminie nie posiada dostatecznej wiedzy w wymienionych przez nią dziedzinach, niezależnie od lat praktyki i kasy jaką za to zgarnia.
    Nikt.

  10. A kto Pani dał prawo wypowiadać się o mnie? Jak ktoś tu właśnie zauważył ten profil służy do wyrażania opinii, również odmiennych, niekoniecznie zbieżnych z Pani odczuciami… Wyraziłam swój pogląd tak jak to robili pozostali jednak przekonałam się na własnej skórze o prawdzie płynącej z porzekadła: wejdziesz między wrony musisz krakać tak jak one…
    Aha i jeszcze jedno Pani- Hexa 13 widzę, że Pani postawiła się w roli guru, swoistego przywódcy tłumaczącego moje słowa na swoją, rzecz jasna, modłę pozostałym odbiorcom. Rzeczywiście profil ten ma dość swoisty charakter. Działamy według zasady- ja zamieszczam wpis, reszta ma mnie popierać BRAWO

  11. Brawo k.kok! W końcu ktoś zauważył, ten drugi punkt widzenia. Ja nie jestem zachwycona rewelacjami wynikającymi ze spotkania z dyrekcją sp Srokowo, jednak tak wyglądają fakty.
    I też mam takie wrażenie że to jest miejsce wypowiedzi tych co sądzą tak samo w każdej kwestii- wszystko jest nie tak. Czytam te rewelacje pojawiające się na tym forum z przerwami od 3 miesięcy… BEZ KOMENTARZA…

  12. to jak niekończąca się opowieść…
    nie było przedszkola- źle, jest- jest też niedobrze…..
    nieodpłatne przedszkole- źle, odpłatne- też nie dobrze…
    sześciolatki w pierwszej klasie- źle, w zerówce -też niedobrze…

  13. Napisałam jak rozumiem słowa @k.kok i to wszystko. Faktem jest, że nasze opinie nie zbiegają się zanadto, ale proszę się nie unosić z tego powodu – to się zdarza ciągle; ludzie naprawdę mają prawo do myślenia, dzielenia się emocjami, a nawet wyrażania opinii o innych, co więcej – czynią to nieustannie, nawet, gdy ktoś usiłuje im tego zabronić.
    Nie stawiam się też w roli guru, to by wymagało niezwykłych zdolności, których nie posiadam, ale też nigdy nie marzył mi się „rząd dusz”. Tak tylko piszę sobie o sprawach, które dzieją się wokół nas, bo… lubię pisać, a opisywanie rzeczywistości jest naprawdę pasjonujące. Proszę mi wierzyć, że ufam w rozum moich odbiorców, byłoby nie do zniesienia, gdyby myśleli po mojemu nie używając własnej inteligencji. Nikt nie chciałby takich odbiorców. Jestem przekonana, że nikomu nie muszę tłumaczyć niczyich słów, są przecież tu, na portalu, zawsze można je przeczytać i sobie dowolnie pointerpretować, bez proszenia o specjalne udostępnienie, tak?
    I w ogóle nie chodzi tu o mnie, droga @k.kok, lecz o to co się dzieje w szkole. W oświacie w ogóle, a w szczególe – w naszej gminie. Dla mnie to też przykra sprawa, dlatego uważam, że jest o czym pisać. Dodam, że często piszę na wyraźną prośbę osób zainteresowanych tą czy inną sprawą. Nie będę też nikomu wmawiała, że jestem superobiektywna, bo tak naprawdę serce zawsze będzie się skłaniało w tę czy inną stronę, choćby się człowiek nie wiem jak starał – nie ma wśród nas osoby wolnej od tego „grzechu”. Dlatego z łatwością wybaczam posiadanie odmiennego zdania – taka jestem wspaniałomyślna 🙂
    W moim wpisie jest takie zdanie: „Może już czas, abyśmy wspólnie zastanowili się nad rozwiązaniem – niekoniecznie własnych – problemów?” – tak, w tym przypadku nie będzie mi przykro, gdy uzyskam poparcie.
    Proszę się na mnie nie gniewać, nawet jeśli mój wpis nie przypadł Ci do gustu. Nie miałam złych intencji.

    Do @tina: Jeśli odniosłaś wrażenie, że wszyscy tu myślą tak samo to czytasz stronę z dużymi przerwami… Faktem jednak jest, że brakowało tu „świeżej krwi”. To prawda – kiedy wszyscy myślą tak samo, jest nudno, podejrzanie, a nawet groźnie. Odmienny punkt widzenia zawsze mile widziany 🙂 A co do tego, że WSZYSTKO jest nie tak: spokojnie, ja na przykład jeszcze nie omówiłam wszystkich aspektów naszej rzeczywistości. Może znajdzie się coś godnego zachwytu?
    Mogę też pozostać nadwornym narzekaczem, a pienia pochwalne zostawić dla @tina i @k.kok, nie jestem zaborcza.

    Pozdrawiam

  14. Tak sobie czytam i nie dowierzam – ludzie, o co wam chodzi??!!! Czyżby ktoś wam bronił TU prawa wypowiedzi?! Przecież mogliście bez problemu się wypowiedzieć! Nikt wam tego nie zabronił! Nikt nie wykasował waszych wypowiedzi (choćby nie wiem jak niepożądanych, ze względu na sektę wyznawców hexy13 :))).
    Zawsze mi się wydawało, że na tym właśnie polega dyskusja, że im więcej osób ma własne zdanie tym rozmowa ciekawsza. Owszem, gdy będziemy wszyscy piać jednym tonem, to zacznie wiać nudą, ale nie tylko… Może się stać tak, jak do tej pory było w naszej gminie- nikt nie miał swojego zdania (jedna koza zadarła ogon, a reszta za nią). Nasza władza bardzo przyzwyczaiła się do tej opcji i trudno im obecnie znosić głosy mające inne zdanie.
    Jednak mam wrażenie, że nie o to chodziło założycielom tej strony, że właśnie po to założyli ją, by podnieść świadomość mieszkańców naszej gminy, by chcieli się angażować w to co się w niej dzieje, nie bali się wypowiadać i mieć odmiennego zdania niż inni. Chyba na tym polega właśnie wolność i demokracja – a może się mylę? „Machina ruszyła” i mam nadzieję, że nic i nikt nie jest w stanie jej powstrzymać (hmmm… dlaczego na myśl przychodzi mi nasz wójt- naprawdę nie wiem :))).

  15. Mam wrażenie, że @strzalka, @hexa13 i @k.kok+tina wyjaśniły swoje stanowiska co do reguł rządzących stroną.
    Proponuję wrócić do tematu, jakim jest problem z nadmiarem uczniów w poszczególnych grupach wiekowych. Zastanawiam się jak się teraz czują ci, którzy nie wsparli naszych starań o przetrwanie szkoły. Ten ROK, o który prosiliśmy, był – jak widać na załączonym obrazku – rokiem kluczowym.
    Oto scenariusz alternatywny na rok szkolny 2012/2013:
    – nie trzeba byłoby dzielić (ani tłoczyć) klasy V
    – nie trzeba byłoby dzielić (ani tłoczyć) klasy VI
    – nie trzeba byłoby wywierać nacisków na rodziców sześciolatków
    – nie trzeba byłoby tworzyć drugiej grupy przygotowania przedszkolnego
    – rodzice pracujący byliby spokojni o miejsce w przedszkolu dla trzy- i czterolatków
    – czterolatki nie byłyby zagrożone roczną przerwą w uczęszczaniu do przedszkola
    – dzieciom niepracujących rodziców nikt nie robiłby łaski, że je przyjmie na 5 BEZPŁATNYCH godzin do przedszkola, o co z takim oddaniem walczyli mieszkańcy gminy kilka lat temu
    Ponadto:
    – rodzice uczniów ze szkoły w Jegławkach mieliby czas i możliwości na przejęcie szkoły w następnym roku szkolnym, w trybie, który nie naruszałby NICZYICH interesów
    – szkoła w Jegławkach istniałaby od roku szkolnego 2013/2014 jako „bezpłatna szkoła publiczna prowadzona przez inny organ” (czyli stowarzyszenie lub osobę fizyczną) nie obciążając budżetu gminy, utrzymując się wyłącznie z subwencji przyznawanych przez państwo (nie gminę!) na każdego ucznia
    – dzięki istnieniu szkoły w Jegławkach dzieci miałyby nadal bliski, rodzinny kontakt z placówką, rodzice spokojne serca, a co najmniej 10-12 osób miałoby PRACĘ – bo likwidacja szkoły w Jegławkach, to likwidacja wielu miejsc pracy, które mogły być obsadzone przez tych samych lub innych pracowników.
    Czy ktoś myślał w ten sposób?!
    Czy ktoś myślał w ogóle, jeśli okazuje się, że nie przewidziano nadmiaru dzieci w oddziale wychowania przedszkolnego?

    Tymczasem mamy szkołę w likwidacji, pierwsze sygnały przepełnienia w szkole, do której kieruje się nasze dzieci i obietnice pracy, dla niektórych nauczycieli i personelu (ile to potrwa? rok? dwa?).

    … i zdziwienie internautki, że na stronie poświęconej sprawom gminy, ktoś znowu coś krytykuje…

    Do @strzałka: gmina, czy raczej Gmina, to nie tylko wójt.

  16. matkapolka zapomniała również dodać, że nikogo nie denerwowałyby tematy dojazdów, tak ciągle „wałkowanych” i świetlicy, której obecnie teraz z rana nie ma dla dzieci dojeżdżających. Może kiedyś i ja nie przejmowałbym się takimi problemami i byłyby dla mnie denerwujące, a może nawet nudne, (jak dla k.kok). Teraz moje dziecko ma 300 metrów do szkoły, ale już wkrótce będzie stało na przystankach i oczekiwało na autobus w słotę, mróz, pogodę i niepogodę. DLA MNIE TO WAŻNY PROBLEM!!!

  17. Czytałam post, który zamieściła @K.KOK i mam wrażenie, że jego autorka faktycznie była na innym zebraniu (tak jak pisze).
    Na piątkowym spotkaniu w SP Srokowie nikt nie narzekał na przedszkole, wręcz przeciwnie rodzice maluchów robili wszystko, aby się do niego dostać przepisując ich na pobyt 9-cio godzinny, aby zwiększyć swoje szanse na dostanie się do niego. Jakiś czas temu grupka rodziców „walczyła” o to, aby powstało przedszkole w Srokowie. Nie oczekiwali wówczas luksusów (jak to jest sugerowane). Pomimo różnych problemów – udało się! Nie można teraz pozwolić, aby ich trud poszedł na marne. Nie można patrzeć tylko na siebie – moje dziecko już go nie potrzebuje, jest już o stopień lub dwa wyżej, więc to mnie nie dotyczy. Proszę nie wysyłać ich do Kętrzyna czy Węgorzewa, gdyż one chcą być tutaj, w naszym srokowskim przedszkolu i należy im to umożliwić.
    Pisze Pani, że w żadnej Gminie nie ma spotkań informacyjnych. To prawda, bo żadna Gmina nie stwarza „sztucznych problemów”. Po prostu, robi się dwa oddziały „zerówkowe”. Nie zwołuje się rodziców, aby im rzekomo pokazywać cyt.: „ … stan rzeczy po to, aby rodzice, którzy nie podjęli jeszcze decyzji mogli rozważyć dwie strony medalu.” – bo od tego są spotkania z wychowawcą i Dyrektorem na oddzielnym spotkaniu – najlepiej klasowym.
    Zwróciłam również uwagę, iż doceniła Pani naszą wiedzę i przygotowanie – chyba na szóstkę?! No, bo w końcu „Polacy nie gęsi, swój rozum mają”.

  18. I po cóż ten sarkazm? Po co awantury? Luksus został zlikwidowany, mamy już równość. Z niecierpliwością czekam, aż Organ wprowadzi wolność i braterstwo… Ou la Mort.

  19. Cisną mi się na usta słowa „a miało być tak pięknie…”, jak to się dziwnie w życiu plecie. Ma rację Matkapolka, że gmina to nie tylko wójt, właśnie to też m.in. RADNI. Gdzież więc teraz są nasi zbawcy gminy? Co porabiają? Czyżby pochowali się w norkach, by jakiś sflustrowany wyborca nie zapytał ich przypadkiem cóż takiego narobili i jak mają zamiar to naprawić? A mają?
    Właśnie, może to całkiem dobry pomysł, aby zapytać naszych drogich radnych co zamierzają dalej w tej sprawie. Jak się powiedziało A, to wypadałoby powiedzieć też i B. Choć co poniektórzy ten alfabet przelecieli kilkakrotnie w swych niekończących się monologach, z których ciężko było wyciągnąć jakiś sens. Ba, powiem więcej, mieli nawet opracowany wspaniały plan ratowania naszego szkolnictwa, dlaczego raptem umilkli?
    Warto by także zapytać co poniektórych- gdzie byli, gdy się podejmowało tak ważną (jak widać) decyzję dla całego społeczeństwa naszej gminy. Pochowali głowy w piasek i czekają aż samo minie?
    A co z tymi, którzy myśleli, że bezpieczniej będzie nie opowiadać się za żadną ze stron? W końcu to przecież nie oni głosowali za likwidacją szkoły. No tak, najlepiej udać, że nas nie ma, a jakby co to nie my.
    Takich nieważnych pytań nasuwa się cała masa, gdyż jak widać problem ten dotknął nie tylko zamknięte środowisko z obrębu szkoły w Jegławkach, lecz niemal całe społeczeństwo naszej gminy, a cierpią na tym na siłę uszczęśliwione dzieci i ich rodzice. Kochani, uważam że warto by teraz przycisnąć swoich radnych i zapytać- co z tym fantem zrobić? Jak to odkręcić? Po co się pchali na to stanowisko, skoro tak bardzo są związani i uzależnieni od persony nadrzędnej?

  20. Witam wszystkich zainteresowanych tą sprawą, gdyż jak się dowiedziałam kilka matek było u Pana Wójta w sprawie dzieci przedszkolnych i zerówkowych. A to co usłyszały zaskoczyło mnie, ponieważ Pan Wójt odpowiedział, im że dzieci z Jegławek nadal będą uczęszczać do oddziału przedszkolnego i zerówki w szkole w Jegławce, ponieważ zostało mu dwóch nauczycieli i nie wie co z nimi zrobić.Więc pytam może klasę piątą i szóstą też zostawią w Jegławce bo trzeba je będzie dzielić, lub będą to duże klasy? Może jak ktoś już wcześniej zauważył, warto się przyznac do błędu i jeszcze raz rozpatrzyć tę sprawę (uchylenie uchwały o likwidacji jeżeli nie w trybie nadzoru wojewody, to własnym działaniem).

  21. Ja tam jestem jak najbardziej ZA. Nie wiem tylko co na to nasi wszechwładni, w końcu to oni całą sprawę okpili i spartolili. Ciężko jest się przyznać do błędów, oj ciężko…

  22. Powiem na koniec tyle jestem daleka od piania zachwytów ale widzę, że w tej dyskusji nie próbujecie znaleźć jakiegoś rozwiązania tylko rozwlekacie się nad tym co się nie udało. Moim skromnym i odmiennym zdaniem zamiast ciągnąć rozważania co by to było gdyby warto się zastanowić co jest dobre dla naszych dzieci w tej sytuacji. Jestem zwolennikiem rozmów konkretnych w konkretnej sprawie. Nie są to miłe okoliczności ale już są i nawarstwianie w swoich osądach gniewu, walki czy też poczucia niesprawiedliwości niczego dobrego naszym dzieciom nie da. Skoro spotkanie odbywa się po to aby zrozumieć co się dzieje, to ja nie będę, z całym szacunkiem do innych rodziców, zastanawiała się co by było gdyby szkoła w Jegławkach nie była zamknięta. Bo sprawa jest już zamknięta. Uważam po prostu że na tym spotkaniu były najważniejsze NASZE DZIECI, a nie bolączki ogólnego stanu. Zdaję sobie sprawę że nie da się zupełnie tego oddzielić ale proszę się zastanowić jaką informację wysyłamy swoim dzieciom skoro wysyłając je do nowej szkoły zauważamy same problemy…
    AHA I BARDZO PROSZĘ NIE PODPINAĆ MNIE POD OSOBĘ WÓJTA, BO NAWET OSOBIŚCIE GO NIE POZNAŁAM

  23. a ktoś tych wszechwładnych wybiera prawda? Mamy co sami tych „nad sobą” na kogo głosujemy, a potem ponosimy konsekwencje ich decyzji

  24. Do @tina:
    Trochę się z Tobą zgadzam, trochę nie.
    Masz rację zwracając uwagę na to, jaką informację na temat szkoły wysyłamy naszym dzieciom. One NIE POWINNY być świadkami rozmów na temat problemów dorosłych. Nie sądzę jednak, że w domach toczą się rozmowy w stylu „Oj jak cię skrzywdzą dzieciaku w tej szkole!”, bo nikt nie podważa kompetencji, zaangażowania i życzliwości nauczycieli. Uważam, że – w większości – są doskonali. Nasza dyskusja i uwagi dotyczą organizacji pracy szkoły, za którą jest odpowiedzialny (przynajmniej teoretycznie) dyrektor. Jakość pracy nauczycieli jest wprost proporcjonalna do jakości tejże organizacji, dlatego się na niej skupiamy. I nie trzeba być w tej dziedzinie specjalistą, żeby to wiedzieć.
    Nie masz racji mówiąc, że stało się co się stało (odnośnie zamknięcia szkoły w Jegławkach) i nie trzeba wracać do tematu. Trzeba. Ci, którzy podjęli tę decyzję, wysłali jednoznaczny sygnał, że właśnie DOBRO NASZYCH DZIECI jest dość nisko na liście ich priorytetów. Właśnie ponosimy tego konsekwencje. Ja też bym wolała, żeby NAPRAWDĘ słuchali co się do nich mówi, zanim coś zepsują. Jeśli będziemy udawali, że nie ma problemu, wyprodukują nam milion następnych bez mrugnięcia okiem. Co się musi zdarzyć, żeby to do Ciebie dotarło?
    To nieprawdopodobne, ale zgadzam się z tobą w jeszcze jednej kwestii: mamy taką „władzę” jaką sobie wybraliśmy – to bardzo rozsądne słowa. Dodam tylko, że ci, którzy w ogóle nie poszli na wybory, bo wśród kandydatów nie widzieli godnych reprezentantów swoich spraw, też mają w tym jakiś udział. Mimo, że ich nie było. Zaniechanie działania też jest działaniem. Często na szkodę.
    Pozdrawiam

  25. Nasze bolączki, jak to nazywa Tina, nie wzięły się z powietrza. To nie my doprowadziliśmy do tej chorej sytuacji, to nie z naszej winy teraz cierpią i jak widać, cierpieć będą nasze dzieci. Chcieliśmy roku, którego nam nie dano, gdyż na pewno spowodowałoby to upadek gminy- kpina. Nikogo nie obchodziło tak naprawdę dlaczego do tego doszło. Co, a może należałoby powiedzieć kto- doprowadził, swymi nieudolnymi rządami, gminę do takiego stanu. To nie my mydliliśmy ludziom oczy obiecankami, a potem po prostu nie dotrzymywaliśmy słowa, nawet nie próbując w jakiś sposób je zrealizować, śmiejąc się im w twarz. To nie my mamy w zwyczaju chować ważne, lecz nieco niewygodne, dokumenty przed światem.
    Dzieci to dla naszego organu tylko pieniądze. Ja przeciwko takiemu traktowaniu protestuję i nigdy się z nim nie zgodzę. Nie mam zamiaru pokornie przyjmować ochłapów jakie zostały nam rzucone. Zostały zlekceważone nasze dzieci, ich dobro, a na to nie można się godzić.
    Co do wyborów, tak sami wybraliśmy naszych przedstawicieli, przyjmując ich obietnice za prawdziwe. Teraz mamy skulić uszy i siedzieć cicho, bo nas oszukano??? To nie my okazaliśmy się nie w porządku. Za długo to już trwa i najwyższy czas by nasze społeczeństwo wreszcie przemówiło i przestało dawać sobą pomiatać.

  26. Do @strzalka:
    Nie unoś się, proszę. To oczywiste, że przemawia przez nas żal, bo zostaliśmy zwyczajnie oszukani i zlekceważeni. @tina wierzy jeszcze, że można na pewne rzeczy nie zwracać uwagi, przejść nad nimi do porządku dziennego, a znikną. Kto wie? Może myśli, że kosztem naszej szkoły ktoś będzie miał coś, na co zabrakłoby pieniędzy, gdyby szkoła przetrwała jeszcze rok. Nie jest pierwsza i nie ostatnia w tej wierze. To żadne pocieszenie, ale powiem Ci, że niektórzy spośród tych co tak widzieli rzeczywistość, właśnie zobaczyli figę z makiem.
    Myślę, że i do @tina też coś kiedyś dotrze. Zastanawia mnie tylko jej determinacja w próbach ucięcia tematu. Nasz upór maniaka jest zrozumiały, ale jej?

  27. Popieram @strzałkę w 100%! Radni odwrócili się do nas tyłem! Jeden z naszych Radnych ciągle podkreślał, że zna Nas bardzo dobrze, sugerując – a raczej twierdził, że nic nie zrobimy, do niczego nie jesteśmy zdolni. A co on zrobił? Czy ma teraz odwagę spojrzeć nam w oczy? Zresztą, gdyby nie nasza walka, to Radni nawet by nie wiedzieli o co tak właściwie chodzi. Podpisaliby jakieś tam dokumenty i tyle, a tak dzięki nam wiedzą chociaż, co podpisywali -Wyrok!!!

  28. „Syty głodnego nie zrozumie”, a właściwie niektórzy mieszkańcy Srokowa nie rozumieją, albo nie chcą zrozumieć wspóobywateli Gminy, zamieszkałych poza granicami Srokowa.Wbrew pozorom problemy związane z np. oświatą osób zamieszkałych poza Srokowem są również problemami mieszkańców Srokowa, no może w innym wymiarze. Nie są one zwiększone o koszty finansowe i czasochłonne. Chowanie głowy w piasek i czekanie, że przyszłość sama rozwiąże coraz bardziej nabrzmiałe problemy, to nie rozwiązanie na dziś. To prawda,że z wypowiedzi @ k.kok i tiny ukazuje się drugie oblicze Wójta / Rady Gminy, ale czy przyjazne.Fakt, że przy likwidacji szkoły w Jegławkach nie została uwzględniona liczba dzieci, których obejmie obowiązek szkolny w nowym roku ( w następnych ), a które nie były objęte opieką przedszkolną. Dzieci te zamieszkałe nie tylko poza Srokowem ale i w samym Srokowie nie chodziły do przedszkola z różnych względów ( brak pieniędzy, brak miejsca w przedszkolu, brak mozliwości dowozu itp.) Fakt, że Wójt to organ założycielski dla szkół. To nie Wójt będzie się zmagał z warunkami nauki i pracy w szkole, lecz Dyrektor i nauczyciele. A warunki te będą się coraz bardziej pogarszały, gdyż w następnym roku może być zlikwidowana cudem uratowana szkoła, przeznaczona w tym roku do likwidacji, a może i pozostałe szkoły ( poza w Srokowie ). O budowie nowej lub rozbudowie szkoły w Srokowie nic nie słychać. Na pewno nie będzie wysoka jakoś nauczania dzieci w przepełnionej szkole ( praca na dwie a może więcej zmian, liczne klasy, przemęczeni nauczyciele, dłuższy pobyt dzieci zamieszkałych poza granicami Srokowa, jakość dowozu, świetlica itp.) Nic dziwnego nie będzie, jeżeli w ramach poprawy jakości warunków pobytu dzaieci w szkole w następnym etapie będzie likwidacja punktu przedszkolnego i utworzenia kilku dodatkowych klas.
    To prawda,że jeszcze do końca roku szkolnego 2013/2014 rodzice będą mieli wybór czy dzieci sześcio-,pięcioletnie)(, które obejmie obowiązek szkolny, będą uczęszczać do szkoły czy przedszkola. Ale od 2014 r. pozostanie im tylko wybór czy posłać dziecko do przepełnionej szkoły w Srokowie, czy w innej miejscowości w Gminie ( jeżeli jeszcze jakieś przetrwają ), czy też poza Gminą. I to rodzice, a nie Wójt/Rada Gminy poniosą konsekwencje niewykonania obowiązku szkolnego. Nie będzie tłumaczenia, że szkoła przepełniona, że brak środków finasowych do dowiezienia dziecka do szkoły, że brak dowozu ze strony Gminy, itp. , a w efekcie może być rodzicom odebrane dziecko i umieszczone albo w domu dziecka, albo w rodzinie zastępczej, a nawet w ośrodkach wychowawczych.
    Takie sprawy już istnieją w Polsce.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone * są obowiązkowe. Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.