Od jakiegoś czasu mamy wrażenie, że Unia Europejska wcale nas nie lubi, tylko robi na nas jakieś eksperymenty[1]. Trochę to trwało zanim zaczęliśmy dzielić się swoimi obserwacjami – nikt nie chciał być pierwszy, żeby nie wyjść na niewdzięcznika. Jak zwykle zaczęło się od Naszego Nowego Sąsiada, który z typową dla siebie niewinną miną pod tytułem „ale o co chodzi?!”, zapytał co nas tak niepokoi i czy nie powinniśmy o tym porozmawiać.
Popatrzyliśmy po sobie.
I jeszcze raz.
I jeszcze.
W takich sytuacjach zawsze robimy Burzę Mózgów (w skrócie BuM). Trzeba było w związku z tym zgromadzić jak najwięcej osób w jednym miejscu, a ponieważ nikt nie wykazuje chęci działania za darmo, sołtys obiecał każdemu obecnemu po dwa piwa[2]. Przyszło ich około dwudziestu[3], ale nie udało się zrobić BuMó, bo w tej grupie można było bez większych wątpliwości potwierdzić obecność najwyżej jednego mózgu, a do burzy potrzeba podobno co najmniej dwóch[4]. Wtedy do akcji wkroczyła Iszka i zaprosiła chętnych na kawę i ciasteczka do świetlicy. Mimochodem napomknęła Antośkowi Nieroz i Pysiowi Łącznemu[5], że może będzie się mówiło o tym o czym się dotąd milczało – i to genialnie proste posunięcie zapewniło nam obecność Nieroz, Łącznego, jak również praktycznie wszystkich mieszkańców wsi.
Pierwszy odezwał się Nikodem Gruszek:
– No tak po prawdzie, ja żem się zastanawiał po co we świetlicy tyle komputerów. Tera wogle dzieciaków nie upilnujesz: na świetlice uciekajo i co ganiać mam za nimi?! Krzyczo że do lekcji wiadomości z interneta muszo wziąść!
– Biedny Grucha! – syknęła na to nasza sklepowa, Perpetura Niemożna – Trzeba było kupić dzieciom komputer i siedziałyby w domu! Pieniędzy żałował, to teraz ma!
– Ty, Petka, wiesz najlepiej, że ja komputra kupić nie móg! Tyle dzieci, mało ziemi, na gupoty wydawać nie można, bo z głodu dawno by umarli!
– Na głupoty nie można, ale komputer to nie głupota, na komputer można – odparła Niemożna[6].
Nasz Nowy Sąsiad przerwał tę ciekawą dyskusję:
– Kochani, co jeszcze was zastanawia? Tylko proszę, nie zbaczajmy z tematu!
Najpierw nieśmiało, a potem coraz pewniej i głośniej padały spostrzeżenia:
– A kanalizacja?! Niby pieniądze na to były z Unii, a potem się dowiedzielim, że specjalnie dla nas gmina w długi popadła i że teraz musim być wdzięczni po wsze czasy, nawet jak odwalili robotę! U nas w chałupie tak nie capiło nawet jak kibel mielim we wiadrze w sieni! A polbrukowa dojazdówka do przepompowni?! Chyba procesje będziem tam organizować: zawsze czysto, równo i sucho! Potrzebne to tam jak rybie świeczki!
– A te ich kursy! Chłopy! Kto to słyszał, żeby kurs dla rolnika robić w środku lata!
– Ja tam nie wiem z czyich pieniędzy robili nam na przykład remont asfaltówki, ile? – dwa lata temu? A tera co? Remontujo remontowano droge!
– To się nazywa „patynowanie”, głąbie! – zarechotał Kermit[7]. – Żyjemy w krainie historycznej, droga nie może wyglądać zbyt nowocześnie, reh, reh, reh!
Kilka osób zrobiło grymas jakby ich nagle zabolały zęby, ale Kermit nie zamierzał już kontynuować.
– Ja chciałbym się dowiedzieć czyj to był chory pomysł, żeby w szczerym polu ścieżkę rowerową budować. Trasa Znikąd-Donikąd! Jak to zrobią to nas w telewizji będą pokazywać. Tylko niech mi nikt nie mówi, że to dla turystów! Turystów mamy tu dwóch na rok, czasem trzech!
– No, trzech, jak tych dwóch wiezie zwłoki w bagażniku, reh! – zarechotało z kąta.
– A czy remont starego cmentarza jest tak pilną sprawą, że trzeba teraz walczyć o pieniądze? Czy to nie może poczekać?
Nasz Nowy Sąsiad przyglądał się uważnie każdemu kto zabierał głos.
– Za kasę, która poszła na te komputery można było do każdej chałupy kupić po laptopie, dorzucić do tego drukarkę i jeszcze internet na rok wszystkim opłacić!
– A jak człowiek poprosi o naprawienie kawałka żwirówki, to słyszy, że zrobią jak im zapewni transport, materiały, kosztorys, wyciąg z ksiąg wieczystych, projekt, mapę satelitarną i taczkę kasy! – dorzucił ktoś kto prawdopodobnie wozi kasę w taczce[8].
– My wolimy chodniki we wsi, żeby po kolana w błocie wiosną i zimą nie chodzić i żeby dzieci bezpiecznie do autobusu rano szły! Niech zrobio chodniki w każdej wsi i od wsi do wsi, to i ścieżków rowerowych nie trzeba bedzie budować. Takie dwa w jednym!
– … albo lampów pare! Człowiek wieczorem lezie po omacku, w pysk dostanie i nawet nie wie komu podziękować!
– …reh…
Wtedy odezwała się Durnicha:
– Jak widać ludzie muszą najpierw mieć to, co na co dzień ważne i dopiero wtedy mogą myśleć o duperelach.
Nauczyciel zwrócił się do niej uprzejmie:
– Chyba chciała pani powiedzieć „ludzie muszą najpierw mieć to, co na co dzień ważne i dopiero wtedy mogą myśleć o sprawach wyższego rzędu”.
Umilkliśmy, bo nie próbujemy nadążyć ani za Durnichą ani za Nauczycielem.
Nasz Nowy Sąsiad przyglądał się im w zadumie i w końcu powiedział:
– Tak, co racja to racja.
Pokiwaliśmy głowami i rozeszliśmy się do domów.
Minęło już trochę czasu. Głupio teraz pytać komu Nasz Nowy Sąsiad przyznał rację.
[1] W sąsiedztwie słowa „eksperymenty” padały przeróżne przymiotniki. Żaden z nich nawet nie zaczynał się na tę samą literę co np.: fajne, ciekawe, interesujące… Eksperymenty zdecydowanie nie mają dobrej opinii.
[2] a jeśli przyjdzie trzeźwy to trzy
[3] W tym dwóch, którzy przyszli cztery razy…
[4] Niektóre żródła podają, że półtora. Nie zapominajmy jednak, że źródła potwierdzą lub podważą każdą teorię. Jak dobrze się zastanowić to tylko kwestia cierpliwości, jakości łącza internetowego i odpowiedniej dawki kofeiny.
[5] Istnieje teoria, że nigdy nie widziano ich osobno.
[6] Perpetura Niemożna jeszcze nikomu nie dała się przekonać. W dowolnej sprawie ma niezmienialne, ostateczne zdanie. Trzeba przyznać, że zaoszczędza to mnóstwo czasu tym, którzy chcą zrobić niezbędne zakupy „na zeszyt”. Niemożna zapisuje co trzeba, a gdy klient mówi: „I dopisz jeszcze dwa piwa” Niemożna mówi „nie można!” i nikt nie prosi drugi raz.
[7] Kermit to popularne celtyckie imię, nasz nie jest Celtem (a szkoda, bo byśmy go znali tylko z książek historycznych), praktycznie nie jest w stanie wygłosić zdania, które nie spowodowałoby ataku rechotu, autorechotu. Przeważnie nikt go nie słucha, ale on tego nie widzi i wierzy, że jest wyjątkowo dowcipny. Nie wyprowadzamy go z błędu. Jest za duży.
[8] No przecież tego nie wymyślił!