Nasz Nowy Sąsiad spóźnił się na ważne spotkanie, bo nie miał odwagi wyprzedzić Bardzo Wolno Jadącego Pojazdu z dwoma panami w środku. Bał się, że będzie im przykro, jeśli wyprzedzi ich przed zakrętem (mogliby powiedzieć: „Ojej, bardzo pan ryzykował!” i mogliby zechcieć uświadomić mu rozmiar tego ryzyka), za zakrętem wyglądałoby to jakby się zniecierpliwił (mogliby powiedzieć: „Śpieszymy się? A dokąd?” i naciągnąć go na dłuższą pogawędkę), a na prostej jakby chciał się pochwalić, że ma szybszy samochód (mogliby wtedy zechcieć go dogonić i…).
No więc ciągnął się za nimi piłując silnik na drugim (w porywach na trzecim) biegu i wdychając aromat spalin z ich radośnie pomrukującego silnika. Jechali tak 15 kilometrów. Wreszcie udało mu się skręcić w boczną dróżkę, był zdecydowany szukać skrótu za wszelką cenę! Dwie godziny błądził po bezdrożach, złapał gumę, upaćkał samochód błotem po dach, rozbił reflektor i prawie zatarł silnik, ale w końcu wyjechał na jakąś asfaltową drogę. Przysiągł sobie, że kupi nawigację satelitarną i nie będzie się przejmował Bardzo Wolno Jadącymi Pojazdami.
Przejechał najwyżej kilometr, gdy nagle zobaczył przed sobą Bardzo Wolno Jadący Pojazd, który zajechał mu drogę, po czym wysiadł z niego Ktoś Kto Jeździ Tak Wolno Bo Mu Wolno i wlepił Naszemu Nowemu Sąsiadowi mandat za brudny i niesprawny samochód.
Swoją przygodę opowiedział nam przy piwku.[1] i [2]
Zaraz potem podczas rutynowej kontroli drogowej zapytano go o imię ojca, miejsce urodzenia, czy już kupił nawigację i dlaczego tak go drażnią Bardzo Wolno Jadące Pojazdy.
Nasz Nowy Sąsiad odparł, że go drażnią, bo mu Wolno, bo jest Wolny.
Okazuje się, że te Wolno Jadące Pojazdy są niebezpieczniejsze od jadących szybko… 😉