Od jakiegoś czasu na terenie mojej miejscowości grasuje zorganizowana grupa przestępcza. Działa tylko nocą i niszczy naszą własność. Waszą też…
Charakterystyka sprawców: nie rzucają się w oczy, noszą się w ciemnych barwach. Nawet jeśli za dnia wychodzą pozałatwiać jakieś sprawy, nie sposób się zorientować, że to oni (ewent.: one). Są raczej milczący. W razie zagrożenia, o ile w pobliżu znajduje się zbiornik wody, potrafią się tam ukryć i nie wychodzić bardzo długo – z czego wniosek, że na akcję zawsze wychodzą z akwalungiem. Chytruski!
Oto co udało się ustalić naszym śledczym:
Lubią aronię, jabłoń i leszczynę:
I że nie lubią, kiedy chcemy im ograniczyć dietę:
Chyba, że chodzi o jabłka – zostawiają je nam przez grzeczność lub litość:
Są też pracowite, systematyczne i konsekwentne:
Jak widać (a nie trzeba do tego studiów w kierunku ścinki drzew obciążonych mimośrodowo…) kwestią czasu jest, kiedy co najmniej połowa mieszkańców mojej miejscowości (a może i większość) zostanie odcięta od prądu. Zakład energetyczny dał sobie dwa tygodnie na reakcję, która mogłaby nas przed tym uchronić…
Dziś – pomimo niedzieli! – w odpowiedzi na nasze obawy na miejscu pojawił się zastęp strażaków.
Nasze serca rozświetliła nadzieja. Szybko jednak zgasiła je krótka wymiana zdań między przybyłymi: nie mają prawa odciąć nawet gałązki, a cóż dopiero wyciąć całego drzewa. No niestety, nie mają uprawnień porównywalnych z Bobrzą Gildią…
Działania strażaków ograniczyły się zatem do prowizorycznego zabezpieczenia terenu, żeby niszczyciele krajobrazu ukształtowanego przez cywilizację mogli pracować zgodnie z zasadami BHP, czyli bez ofiar w ludziach.
Bobry będą wstrząśnięte naszą troską.
A my czekamy do pierwszych wiatrów.
To nie musi być huragan.
—
PS Przepisów nie przeskoczymy, ale chciałabym w tym miejscu podkreślić, że dobrze jest Was widzieć, chłopaki – i dziewczyny! Naprawdę czujemy się lepiej, wiedząc, że jesteście gotowi przybyć choćby tylko po to, żeby zminimalizować zagrożenie 😊Wszystkiego dobrego Wam wszystkim!
znowu znowu szukanie dziury w całym. łosie źle teraz bobry źle. uważa pani bo jak zawieje to te drzewo aż na pani podwórko poleci które jest kawałek obok, to że właśnie z tego podwórka ziemia chwasty itp itp są wyrzucane przez ogrodzenie na teren gminnego zbiornika wodnego przeciwpożarowego to co ? to już nie widzi nikt tak ?
weź się kobieto za prawdziwą robotę która pomoże okolicznym mieszkańcom a nie zawracasz głowę służbą….
Gdyby tak, każdy pomógł choć jednemu procentowi ludzi którym pomaga autorka tekstu. Byłoby wspaniale. Głowy służb są po to, żeby je czasami zawracać.
pani to chyba zwierząt nie lubi, co?
Do 'Rad’ i 'miłośnik przyrody’ – A z wami to wszystko ok pod sufitem ? Jak widzisz, że coś jest nie tak no to zgłoś. Chcesz powiedzieć że osoba ktora napisała artykuł o bobrach zaśmieca staw Dobrze rozumiem? ziemią i chwastami. Przerażające – faktycznie nawet tabuny łosi i bobrów to pikuś wobec takiego zarzutu. No i na pewno artykuł o niebezpieczeńśtwie które nam zagraża ze strony łosi i bobrów świadczy o tym że ktoś nie lubi zwierząt.Weźcie się ogarnijcie ludzie!
Jakiś czas temu zeszliśmy z drzew i nie warto tam wracać, więc odsyłanie wzajemne byłoby niefortunnym powrotem w erę jakąśtamprzedjakąś. Dobrze że widzimy – różne rzeczy – dobrze że niektórzy potrafią o tym pisać. Bobry, łosie, natura: wszechobecna, a zatem komentowalna, jak widać. Ciekawe, co na temat powyższych dumnych stworzeń sądzą rolnicy, ubezpieczając swoje dobro, mienie, (choćby plony), od ewentualnych zniszczeń dokonanych przez dzikie zwierzęta (o, jeszcze nie było artykułu o dzikach! Ale może ich za mało albo zbyt dzikie). Też je lubią i podziwiają, na pewno! Ja tam się cieszę z artykułu, bo:
– doceniam każde dziennikarstwo obywatelskie (zwłaszcza dobre i niecenzurujące (jak widać, komentarze nie są usuwane przez administratorów));
– doceniam postawy społeczne (widać zaangażowanie wielu osób (patrz: autorzy zdjęć i osoby publiczne podczas wykonywania swej pracy);
– wiem, co zrobić, jak zwierzęta (które kocham z dystansem) wejdą na moją posesję i że mogę sobie czy naturze nagwizdać (ech, lepiej, jakby te bobry czy łosie weszły komu innemu w szkodę?);
– cieszę się, że ludzie z mej gminy czytają nie tylko biuletyn (no takich tematów na pewno tam nie znajdziemy);
– lubię czytać (szczególnie lekkie pióro i inteligentne komentarze: do sytuacji oraz prawie takie same do artykułu);
– jest szansa, że prasa lokalna zainteresuje się tematem i któraś redakcja weźmie gotowca ze Srokowa (a przecież o promocję gminie na pewno chodzi);
– w wyniku lektury komentarzy nadstawiam ucha, bo przecież jak ktoś widzi czyny karalne albo co najmniej niechlubne, to wie, co robić i na pewno zaraz się z jakiegoś portalu dowiem, iż lud kosakowski podjął staranie o ukaranie (i to by dowodziło, iż lud ten ma więcej odwagi cywilnej w realu niż pod pseudonimem (znamienne: widział i nie zareagował… chyba lepiej tak? Niż zareagować i pisać.. No nie wiem…)
W każdym razie: dzięki że piszesz. Z rzetelnością podpisując się pod tekstem. W ten sposób barwna rzeczywistość jest opisana i komentowana. Tak ma być!
@noimię należą się podziękowania. W komentarzu znalazło się wszystko o czym mówiliśmy po przeczytaniu artykułu. komu zależy żeby zniechęcić autorkę a może nawet obrazić? nawiasem: brawo dla administratorów za nie zatrzymywanie tego rodzaju komentarzy. Mamy nadzieję że Pani B. jest tak twardą kobietą jak się wydaje i nie zniechęcą jej ludzie którym bardzo zależy żeby odpuściła. Ja też podziwiam że pisze od własnym nazwiskiem chociaż jej nicki bardzo nam się podobały! Córa pierwsza zauważyla , że pod jednym pisze o sprawach ważnych i poważnych i poważnie a pod drugim trochę prześmiewczo ale jak! dziękujemy! proszę pisać Pani Barbaro- jak się tylko coś pojawia przesyłamy sobie linki! : )
Powiadomiłem Pogotowie Energetyczne o możliwości porwania linii przez upadające drzewo nadgryzione przez bobry. Powiedzieli, że mają czas na reakcję -14 dni… Szkoda słów… Jakież było moje zdziwienie, gdy odezwano się do mnie już po trzech dniach (dzień po opublikowaniu artykułu- przypadek?)z miejsca „przestępstwa” sympatycznych zwierzątek. Stwierdzili, że możliwe jest nawet uszkodzenie samej stacji transformatorowej… Zapytali kto jest właścicielem działki, gdy dowiedzieli się, że Gmina, zdziwili się, iż nie założono chociażby siatki zapobiegającej… Mieli interweniować, prawdopodobnie są już w kontakcie z naszymi służbami. Nie wiem czy artykuł jakoś w tym pomógł, ale na pewno nie był zawracaniem głowy…
ŚwiadomyAnonimFM
Super, że strażacy pojawiają się, gdy drzewo zagraża liniom energetycznym. Jakiś czas temu zgłosiłem podgryzione 3 drzewa do Zarządu dróg powiatowych z uwagi, na to, że to przy ich drodze te drzewa stały. Przyjechali po 3 tygodniach, wycięli 2 z tych 3 drzew, twierdząc, że to trzecie jeszcze postoi. Postało. 2 tygodnie i upadło. Dobrze, że nie na przejeżdżający samochód lub przechodnia.
Teksty na srokowo-online-bis.pl to super sprawa, naprawdę poruszają prawdziwe, bieżące potrzeby, z którymi się spotykamy w codziennym życiu. Jak ktoś nie widzi ludzkich problemów związanych z coraz większym pogłowiem dzikich zwierząt to chyba jest ślepy. Fakt, trzeba zachować spokój ale nie można nie zauważać, że potrzebne są już chyba jakieś regulacje ilości tej zwierzyny. Rozszarpane czy poturbowane psy, zniszczone ogrody, brak chęci na spacer czy przebieżkę polną drogą w obawie o spotkanie w oko w oko z wielkim łosiem.
Jeśli się o czymś nie mówi to nie znaczy, że tego nie ma…