Czas na myślenie

Wygląda na to, że słowo pisane ma moc potężniejszą niż wiara w znaki (drogowe).
Tym razem na drodze ciężarówki (nie powiem, że jutro może to być tir wypełniony po brzegi ołowiem, bo boję się, że jak to powiem, to jutro będzie jechał tir wypełniony po brzegi ołowiem) nie znalazł się pieszy. Dziś Los miał taki kaprys, że dał nam ostrzeżenie.
Kolejne.
Może ostatnie.
Od poniedziałku, co rano i każdego popołudnia– chcą tego czy nie – będą tą drogą wędrowały dzieci. Ani kolekcja znaków, ani obecność dorosłych nie uchroni ich przed samochodem, który wpadnie w poślizg (nie musi to być nawet rozpędzony samochód – na drodze posypywanej piaskiem już w trzecim dniu gołoledzi w poślizg wpadnie nawet ślimak). Taki samochód może zatrzymać tylko specjalna bariera, a szczególne zainteresowanie służb powołanych do troski o nasze bezpieczeństwo może uratować niejedno życie. To bardzo proste. I niedrogie. Może nawet tańsze niż dożynki powiatowe na przykład i kolejny chodniczek tam, gdzie i tak ich pełno…
Może już czas, żebyśmy zaczęli żądać BEZPIECZNEJ DROGI DO SZKOŁY?

Zdjęcie nr 1 przedstawia działania naszych służb. Jeszcze kilka takich przypadków i mieszkańcy Kosakowa na podstawie meldunku będą dostawali pracę przy tego rodzaju akcjach. W każdym fachu wszakże najbardziej liczy się doświadczenie (zwłaszcza to wynikające z codziennej obserwacji) i dobry przykład ze strony profesjonalistów:

Zdjęcie nr 2 – Z perspektywy żaby.

…i jeszcze:

Zdjęcie nr 3 – Już na poważnie:
W tym miejscu dzieci muszą przejść przez ulicę, aby dojść na przystanek lewą stroną drogi, po czym znów muszą przekroczyć jezdnię, bo przystanek znajduje się po prawej stronie. Kierowca widzi ograniczenie prędkości i sprytnie ukryty wśród gałęzi znak „Uwaga piesi na jezdni” w momencie, gdy… widzi pieszych na jezdni. Kierowca jadący z naprzeciwka (ten, któremu udało się nie wpaść do stawu) właśnie przyspieszył, bo minął skrzyżowanie kasujące jego ograniczenie prędkości. Tak więc jeden jeszcze nie zwolnił, a drugi przyspieszył. Tymczasem na prawo od znaku ograniczenia prędkości, w bezpiecznym pasie tuż za drzewami wyleguje się wolne miejsce w sam raz na chodnik. Potrzeba nam tego cudu współczesnej infrastruktury raptem około 200 metrów!

Tak naprawdę nie mam nadziei na wsparcie ze strony radnych, bo powiedzą, że wszystko zależy od starostwa. Ani ze strony starostwa, bo powie, że wszystko w rękach wójta. Ani ze strony wójta, bo powie, że to radni decydują…

Lecz w tym cały jest ambaras,
żeby wszyscy chcieli na raz!

Tak naprawdę moi drodzy – nasze życie leży w Waszych rękach i to nie jest ani trochę zabawne. Jeszcze smutniejsze jest to, że gdy się coś stanie – nie będzie winnych. Usłyszymy: nikt mi nic nie powiedział, nikt do mnie nie przyszedł, nie było żadnego pisma, nie do nas to należy, nie my decydujemy w tej sprawie i – najsilniejsza linia obrony: nie mieliśmy pieniędzy, aby uchronić wasze życie.
Całe szczęście, że znalazły się pieniądze na monitoring wokół ślicznego nowego ratusza i coraz fajniejszego placu zabaw.
Hmmm… a może nie o pieniądze tu chodzi, ale o wykonanie kilku telefonów, przeprowadzenie kilku rozmów i wykazanie się troską o swoich wyborców? I to wszystkich, bo dziwne historie drogowe dzieją się praktycznie w każdej miejscowości naszej gminy.

Ps. Dla przypomnienia: WYBORCA – to każdy człowiek, którego atakowaliście (na spotkaniach przedwyborczych, czy za pomocą plakatów i ulotek, a nawet odwiedzając go w domu) swoją troskliwością o jego sprawy i przekonywaliście, że dla niego podejmujecie ten trud, dla niego Wasz udział w wyborach. Nie musicie pamiętać jego twarzy. Ani nazwiska. Trud amiętania nazwisk Wyborca wziął na siebie. Od Was oczekuje tylko pamiętania o obietnicach.

Udostępnij:
10 komentarzy
  1. Obietnice – przed wyborami każdy startujący może przenosić góry – po wyborach ciężko mu nawet podnieść ziarnko piachu. Najgorsze że tylko nieliczna część lokalnej społeczności odniesie się do licznych sytuacji które miały miejsce podczas kadencji poszczególnych „wybrańców”. Przed kolejnymi wyborami i tak wszystko „załatwi” ksiądz z ambony no bo przecież słowo „boże” jest najwyższą prawdą. Czy płot na cmentarzu za 200.000PLN już jest?

  2. Masz sporo racji. Dopóki ludzie nie zaczną wybierać swoich przedstawicieli na podstawie ich dokonań czy postaw, a nie obietnic – nic się nie zmieni. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie kierują się jednak sugestiami z ambony, przecież każdy ma na wyposażeniu własny mózg.

  3. Ale nie każdy potrafi go wykorzystać. Niestety ale najbardziej „narażeni” na sugestie czarnej eminencji są ludzie starsi a to dość liczna grupa elektoratu. Im dużo do szczęścia nie potrzeba. Pracy już nie potrzebują a najważniejsze dla nich to nowy chodnik, ładny kwiatek na trawniku czy też nowy płot na cmentarzu.

  4. Jeżeli coś ma być zrobione w sprawie bezpieczeństwa drogowego to nie wystarczy tylko myślenie, ale przede wszystkim jakaś wielka tragedia. I to nie utopienie tira z ołowiem czy z odpadami nuklearnymi, ale gdzie naprawdę poleje się krew i będą ofiary śmiertelne ( co najmniej kilkadziesiąt bo pojedyńcze już nie ruszają ). STRACH ………. jak nsko cenione jest życie ludzkie.

  5. Mocne słowa. I przewrotne. Myślisz, że ktoś będzie czekał na taki moment, żeby potem była okazja do obchodzenia rocznic? Pozostaję w nadziei, że jednak ktoś zacznie myśleć i że zrobi coś na czas. Jeśli mam jakieś obawy, to takie, że jeśli dziś nie można wskazać palcem osoby, do której warto się w tej sprawie zwrócić, to jutro nie znajdziemy takiej, która poniesie konsekwencje tragedii.
    I tak to się wszystko kręci.

  6. ” Tak naprawdę nie mam nadziei na wsparcie ze strony radnych, bo powiedzą, że wszystko zależy od strony starostwa. Ani ze strony starostwa, bo powie, że wszystko w rękach wójta. Ani ze srtony wójta, bo powie, że radni decydują……………….”

    Kto naprawdę deyduje o drogach w Gminie Srokowo?
    Odpowiedź można znaleźć w relacji z XXIII sesji Rady Gminy Srokowo w częśći dotyczącej realizacji budżetu Gminy za I półrocze 2012 r.
    BUDŻETU UCHWALANEGO PRZEZ RADĘ GMINY, NA PODSTWIE PROJEKTU PRZYGOTOWYWANEGO PRZEZ WÓJTA GMINY. BUDŻETU WYKONYWANEGO PRZEZ WÓJTA GMINY.
    Otóż jest wzmianka, że została wydana kwota 44.000 zł na remont drogi powiatowej ????????
    Wynika że nie ważne czy droga w Kosakowie jest drogą gminną czy powiatową o remontach decyduje w zakresie przekazania środków finansowych z budżetu Rada Gminy ( oczywiście jeżeli zostanie taka pozycja ujęta w projekcie i nie zostanie usunięta z projektu ), a w zakresie wykonania Wójt.
    No chyba, że jest to kawałek drogi krajowej (państwowej), uninijnej, amerykańskiej, afrykańskiej a może Kosmosu ??????????????????

    Na marginesie warto z uwagą przeczytać relację z sesji Rady Gminy. Można znaleźć np. odniesienie Wójta do mieszkańców Gminy, poruszających interesujących ich problemy. Nie ważny jest sam problem, ale to, że skoro nie jesteś mieszkańcem Sińca, to nie powinny Cię interesować problem związany z Sińcem,

    Czyżby w Gminie została wprowadzona zasada, że mieszkaniec danej miejscowości ma się zajmować tyko i wyłącznie problemami własnej miejsowości, a od innych miejscowości wara ???????/

  7. ehh przeczytalem to i az strach czytac takie glupoty, po pierwsze nigdy ale to nigdy nie zdarzylo sie zeby w naszej wiosce bylo potracenie przez samochod!!! nigdy!!!, a tu jakies wywody ze oo los byl laskawy bo ciezarowka nie trafila pieszego…. -.-, naprawde po co pisac takie glupoty,
    nastepne glupoty o nachyleniu drogi szczegol ze w zakretach droga musi byc profilowana zeby lagodniej udalo sie ten zakret pokonac,,,

    A ci co wpadaja do jezioraka to nie z powodu nieczytelnych znakow itp, znaki widac i to dobrze wzlaszcza wjezdzajac od str srokowa, wiec jak ktos sie nie stosuje to i niech sie nie dziwi ze wpadl, sam jezdze praktycznie codziennie w te zakrety, i z predkoscia 50km/h mozna je normalnie pokonac,

    Wiec nastepnym razem autorka artykulu niech nie pisze glupot i nie wprowadza ludzi w blad, Dzieki.

  8. Do @mieszkaniecKosakowa:
    Po kolei (żeby się nie pogubić):
    „(…) az strach czytac takie glupoty (…)” – wybacz, że Cię przestraszyłam, naprawdę się staram, ale jak widzisz długa droga przede mną…
    „(…) po pierwsze nigdy ale to nigdy nie zdarzylo sie zeby w naszej wiosce bylo potracenie przez samochod!!! nigdy!!!, a tu jakies wywody ze oo los byl laskawy bo ciezarowka nie trafila pieszego…. -.-, (…)” – i tu się z Tobą nie zgodzę. Gdyby iść tym tropem, nie powinieneś się rozglądać przechodząc na drugą stronę drogi – przecież tu nigdy, ale to nigdy nie było potrącenia. Jak rozumiem samochody tak mądrze wpadają na tej trasie w poślizg, że w najbliższym czasie na bank się to nie zdarzy?
    „(…) naprawde po co pisac takie glupoty (…)” – może po to, żeby mądry odpowiedział, albo żeby z innym gupim pogadać? (zauważyłeś, że nie piszę „glupim” tylko „gupim”? Dlaczego?)
    „(…) nastepne glupoty (…)” – serdecznie polecam „Słownik synonimów” …
    „(…) o nachyleniu drogi szczegol ze w zakretach droga musi byc profilowana zeby lagodniej udalo sie ten zakret pokonac (,,,)” – uwierz mi, że nie podważam sensu profilowania dróg! Coś przegapiłeś.
    „(…) A ci co wpadaja do jezioraka to nie z powodu nieczytelnych znakow itp, znaki widac i to dobrze wzlaszcza wjezdzajac od str srokowa (…)” – nie mówiłam o nieczytelnych znakach, ale o złym oznakowaniu, wróć do tekstu
    „(…) wiec jak ktos sie nie stosuje to i niech sie nie dziwi ze wpadl (…)” – święte słowa, nie zrozumiałeś tylko, że ja nie martwię się o tych co wpadają, ale o tych, których mogą skosić po drodze, dlatego napisałam: „Ani kolekcja znaków, ani obecność dorosłych nie uchroni ich przed samochodem, który wpadnie w poślizg”
    „(…) sam jezdze praktycznie codziennie w te zakrety, i z predkoscia 50km/h mozna je normalnie pokonac (…)” – jasne, zwłaszcza jak ślisko, albo błoto, albo jak mijasz się z tirem! Obawiam się, że Ty się trzymasz tych 50 km niezależnie od pogody i okoliczności. Ratunku!
    „(…) Wiec nastepnym razem autorka artykulu niech nie pisze glupot (…)” – niestety, samo użycie słowa „glupoty” (nawet 4 razy) nie dowodzi ich zaistnienia
    „(…) i nie wprowadza ludzi w blad (…)” – mówisz i masz: nie wprowadzam. Ani tym, ani następnym razem!
    Pozdrawiam 🙂

  9. Bardzo mnie zaciekawiły wypowiedzi ,,mieszkańcaKosakowa”- dziwne są dla mnie, naprawdę dziwne. Odnoszę wrażenie, że osoba, która twierdzi iż większość faktów napisanych w tym artykule to kłamstwa, nie jest tą osobą, za którą się podaje, a mianowicie prawdziwym mieszkańcem Kosakowa. Powiem więcej, styl pisania ma wyglądać na ,,luzacki”- młodzieżowy, ukazujący osobę niezbyt wykształconą, gdy tymczasem pewne zwroty świadczą o czymś zupełnie innym, a może to tylko przebłyski inteligencji? Odnoszę jednak wrażenie, że chodzi tu bardziej o zdyskredytowanie artykułu oraz samych mieszkańców Kosakowa, którzy mając taki głos w swojej społeczności mogą się tylko wstydzić i zapomnieć o oczekiwaniu poprawy sytuacji. Nie trzeba być mieszkańcem Kosakowa aby widzieć, że to co jest napisane, nie mija się z rzeczywistością. Włos mi się jeży na głowie, gdy pomyślę, że można próbować pokonywać te zakręty z prędkością 50 km /h, gratuluję i życzę miłej kąpieli.

    P.S.
    To są oczywiście tylko moje odczucia i zapewne nigdy się nie dowiem jaka jest prawda, ale zanim ktokolwiek zacznie osądzać artykuł, niech się przejedzie do Kosakowa. Naprawdę, wystarczy tylko tamtędy przejechać, aby fakty tu zawarte stwierdzić naocznie.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone * są obowiązkowe. Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.